logo
Fot. 123rf.com
Reklama.

– Kiedyś byłam różą twoją, cierniem jestem dziś – okłamuje się dalej Dorota, choć Adrian okazał się bezlitosny: Dorota nie była dla niego ani różą, ani cierniem, ani nawet rzeżuchą.

Zaproponował za to, że może przyjąć miano jego kaktusa – przyjaciela, którym nie trzeba się opiekować i w sumie można o nim zapomnieć. A tak w ogóle, to ta cała akcja z różami to jego wina, a nie jej i może kiedyś mogłaby być różą, ale teraz on potrzebuje przestrzeni i z pewnością jest ktoś, kto bardziej doceni jej piękne wizje o wspólnych sadzonkach.

Dorota nie może się pozbierać. Przez kilka miesięcy wydawało jej się, że kwitnie niczym róża ogrodzie ich płomiennej relacji.

Kobieta nie może uwierzyć, że nie zasłużyła na miano choćby zwiędłej chryzantemy złożonej na grobie ich relacji. A kiedy Adrian odezwał się po zwrot swojej kolekcji plastikowych lemurów, serce Doroty znów zapłonęło, do domu bociany wróciły, a ona śniła, że znów, jak one tu, wróci jej miły.

Ale nie wrócił.

A przecież była dobrą dziewczyną. Chodziła na kompromisy i zawsze robiła mu kanapki, gdy feedował w Lidze Legend. Z miłości zgodziłaby się już nawet, żeby być jego rzeżuchą – rośliną z typu tymczasowych, o którą trzeba zabiegać przez dwa tygodnie, a potem można rozszarpać na kawałki i pożreć ze smakiem.

– A teraz nie masz ani róży, ani rzeżuchy, ty florystyczny palancie – żegna się z byłym chłopakiem Dorota i postanawia porzucić kwieciste porównania, by osiąść w prozie życia.

Od teraz będzie tylko kaczuszką i nikomu nie da sobie wmówić, że jest inaczej.

To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.