logo
Fot. 123rf.com, Twitter/aborcyjnydream
Reklama.

Wydrzyńska została ukarana ośmioma miesiącami ograniczenia wolności przez wykonywanie nieodpłatnej pracy przez 30h/msc. A wszystko przez to, że okazała się jedyną osobą, która miała odwagę pomóc w aborcji Annie. 3 lata temu odstąpiła kobiecie swoje tabletki, co partner kobiety wspaniałomyślnie zgłosił na policję, bo zapomniało mu się, że ciało jego dziewczyny nie jest jego własnością.

Okazuje się, że pomaganie w Polsce jest nielegalne, co nie zmienia faktu, że wiele osób w kraju jest gotowych na złamanie prawa. W związku z tym polskie więzienia muszą przygotować całą masę cel, bo, jak wynika z badań SW Research wykonanych na zlecenie Amnesty International, 47,2 % Polaków i Polek zamierza pomagać w aborcjach.

Idąc dalej z trendem w wyrokach sądu, już niebawem w więzieniu znajdzie się prawie połowa narodu.

– Nie czuję się winna. To państwo polskie jest winne – komentuje oskarżona. – Pomogłam Annie, kiedy nikt inny już jej pomóc nie chciał. To element człowieczeństwa, którego się nie wyrzeknę. Nie będę się wstydzić czy uważać tego, co zrobiłam, za przestępstwo. Warto być przyzwoitym i uczciwym, choć nie zawsze się to opłaca.

Dlatego przypominamy: chcąc pomóc komuś w aborcji, warto korzystać ze smartfona osoby, która będzie ją miała. Warto też zadbać o bezpieczeństwo w internecie, bo okazuje się, że żyjemy w totalitarnym państwie, które kontroluje stan polskich macic i wszystko może być obrócone przeciwko nam. Nawet pomoc.

I chyba nie ma nic okrutniejszego.

To jest ASZdziennik, ale to prawda.