Obiecywali kilkudniową rozgrywkę FPS. Pomyślałem, że spoko, bo od jakiegoś czasu jest mocny hype na Tatry, ale IMO to serwer dla największych noobów.
Wczoraj wieczorem słyszałem jakieś dziwne dźwięki. Miałem nadzieję, że w końcu pojawił się jakiś cool event, a to tylko akcja ratunkowa typa, który odwalił freakfight z niedźwiedziem. Misiek mocno rozpikselowany, a cała akcja mało wiarygodna, ogólnie mocne 2/10, bo przynajmniej dropnęło mi folię NRC.
Tatr nie da się zastopować i cały czas mamy lagi.
– W8 4 me, m8! – napisałem na chacie grupowym, a siostra odpowiedziała trzema znakami zapytania.
W noclegowni bug za bugiem, soundtrack szorowanych garów i wydzierający się na siebie 30-letni starcy. I może doceniłbym retro klimat, gdyby nie te nudne questy. Wszystko jest ez – w 2 minuty zlokalizowałem Centrum Oscypków, a nie zapdejtowałem nawet mapy. Jedyną trudność sprawiło mi to, by nie umrzeć z krindżu przy starym dziadzie w przebraniu polarnego niedźwiedzia.
Build kiepski, więc byle paladyn mógłby wyskoczyć zza krzaków i roztrzaskać mi kombinezon.
Chciałem się zrespić w sypialni, ale awatar matki kazał mi lepić bazę ze śniegu i nie dostałem za to żadnego expa, tylko kilka screenów, niby na pamiątkę całego koszmaru.
Poszedłem po bułki, a okoliczny NPC nie miał skryptu, by wskazać mi drogę do najbliższej piekarni.
Marzy mi się, żeby iść AFK, ale zaraz będzie drama, że znów zbanowałem całą rodzinkę, a oni tylko chcieliby wspólnie wyskoczyć na miniony.
Liczę, że na respawn w domu ASAP. A potem spędzę resztę ferii w prawdziwej giereczce, a nie jakiś zbugowanych Tatrach.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.