Fot. 123rf.com
Reklama.

Daliście sobie wmówić, że „Daj, ać ja pobruszę, ty poczywaj” to wyraz miłości Boguchwała do żony, który przejął od niej obowiązek bruszenia zboża, zezwalając na kilka minut odpoczynku w balii? Naiwne.

Przejrzeliśmy tę bzdurę i po wielomiesięcznych studiach nad „Księgą Henrykowską”, kursie łaciny dla opornych i dwóch tygodniach medytacji w Opactwie Cystersów w Henrykowie, udało nam się dotrzeć do wiedzy tajemnej.

Dlatego ujawniamy 8 najbardziej prawdopodobnych wersji naszego narodowego skarbu języka:  

1. Daj, ja pokruszę, a ty potrzymaj.

Zapis rozmowy dwóch mnichów pochylonych nad kruchem solnym rozsypanym na biblijnym apokryfie.

2. Daj, bo boli brzuszek, a ty pokrzywa!

Zapis ostrej kłótni małżeńskiej, podczas której kobieta sparzyła się o rozgrzany pręt celującego w jej wnętrzności mężczyzny. Podobno chciał tylko zrobić dla jej ciepły okład na uporczywy ból brzucha, ale wyszło jak zwykle, a pogrzeb był skromny.

3. Damn, ja tu burczę, a ty poczywasz...

Pierwsze zdanie po polsku wyburczał najprawdopodobniej wygłodzony brzuch mnicha, upominając swojego właściciela, który spędził trzy dni nad studiowaniem księgi, zapominając o skibce chleba ukrytej w połach płaszcza.

4. Gdak! Ja tu kurczę, a ty gęsina!

Pierwsza schadzka protopolskiej kury i gęsi, które wpadły na siebie na podwórzu.

5. Fuj, ja tu brudzę, a ty spoczywasz...

Wyznanie rozbójnika, który ubrudził się tłuszczem ze żbika i zbezcześcił nim zwłoki rycerza.

6. Gnaj, ja popłaczę, a ty się zmywaj.

Pierwsza odnotowana w języku polskim transkrypcja friendzone’a.  

7. Wow, aż się wzruszę, fajna grzywa!

Mężczyzna komplementujący lwa. Są to równocześnie pierwsze i ostatnie słowa wypowiedziane po polsku (przynajmniej dla tego mężczyzny).

8. Ach, nie masz uszek, zjedz warzywa!

Zakorzeniony w języku polski wyraz narodowej empatii. Są to słowa gospodyni z XIII wieku, która pocieszała i dokarmiała uroczego nicienia (Caenorhabditis elegans), który nie ma uszu.

Wtedy jeszcze nie wiedziała, że ów nicień to robaczy patriarchalny szkodnik, który tak naprawdę słyszy całym ciałem, a jej mąż w sumie ma ręce i potrafi obierać ziemniaki, więc nie musiała dokarmiać żadnego z nich.

To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.