logo
Fot. 123rf.com
Reklama.

Szczęście uśmiechnęło się do niektórych ginekologów – z darmowego zabiegu można wyciągnąć nawet 700 zł, jeśli przekierujemy kobietę z publicznej placówki do prywatnego gabinetu. A jeśli komuś się coś nie podoba, to przecież wystarczy odmówić i niech wzbogaci wielkie łono Polski o mikropatriotę. Chyba że naprawdę nie chce, to oto wizytówka. Przynajmniej ona jest darmowa. Chyba.

Wkładka domaciczna to metoda antykoncepcji, która skutecznie chroni przed ciążą, a zakłada się ją raz na kilka lat. Brzmi wygodnie, ale przecież celem ginekologów z Polski nie jest wygoda kobiet, a moralizatorskie ględzenie i wyciskanie monet z dróg rodnych.

A przynajmniej taki wydaje się cel placówek przebadanych w raporcie FEDERY – wyszło na to, że dbają o wykluczenie antykoncepcyjne Polek. Okazuje się, że na 339 placówek tylko w 179 można liczyć na darmowe założenie spirali. Za to w aż 56 gabinetach założenia wkładki absolutnie odmówiono.

Jest czym się pochwalić! Polska honorowo wypoczywa na szarym końcu listy krajów ocenionych pod względem dostępu do antykoncepcji (wyprzedziły nas Białoruś i Rosja). Brawo!

Wychodzi na to, że w Polsce łatwiej o to, by macicami zarządzały organy publiczne niż zamontować w nich wkładki domaciczne.

To jest ASZdziennik, ale to prawda.