– Mandarynka to gatunek rośliny niezwykle chłonnej, w której strukturę wsiąkają wszelkie niesnaski – tłumaczy profesor z University of Edinburgh. – Przebadaliśmy dziesięć tysięcy mandarynek. Im dłużej narażone są na niekomfortowe pytania o stan majątkowy, przebyte choroby i status związku, tym bardziej obrastają w białe nitki, które mają za zadanie zatruć życie dziwnym rozmówcom.
Okazało się, że mandarynki tworzą w ten sposób warstwę ochronną przed bezsensownymi pytaniami, których nikt nie chce słyszeć w trakcie transformacji swojego ciała w pojemnik na niezdrową ilość sałatki jarzynowej.
– Mandarynka po wchłonięciu w siebie sporej dawki seksizmu, homofobii i pytań podpitego wujka, ma w sobie tylko 10% miąższu, 40% białych nitek 20% twardniejącej skorupy i 30% zgorzknienia.
Po czasie sama z siebie zaczyna powtarzać:
– Ja w twoim wieku miałam już cztery lata więcej, męża, helikopter i dwa kredyty.
Istnieje ryzyko, że poziom zgorzknienia mandarynek sprawi, że utraci ona status owocu, a głównym czynnikiem wyróżniającym ją wśród innych będzie gąszcz białych nitek i rubaszny rechot.
Więc jeśli zobaczycie mandarynkę w centrum debaty na temat nieuprzejmego weganina, który odmówił pałaszowania schabowego – czym prędzej zabierzcie ją ze stołu. Cierpi tak samo, jak wy.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.