logo
Fot. Pawel Wodzynski/East News/Facebook/Sii Polska
Reklama.

Wczoraj pisaliśmy o Krystianie Kosowskim, który miał być dyscyplinarnie zwolniony z pracy za założenie związku zawodowego Sii Polska. Co on sobie myślał, że pracownicy mają jakieś prawa? Co za tupet!

Mężczyzna udostępnił maila od Grégoire'a Nitota, który określił zachowanie swojego pracownika jako "nieakceptowane i odrażające", stwierdzając, że to "wstyd dla regionu łódzkiego, że zatrudniono taką osobę".

Szef Sii Polska pochwalił też kraje, w których łatwiej pozbyć się pracowników, którzy stwarzają problemy. Miło.

W związku z falą krytyki Nitot uznał jednak, że trzeba wydać oświadczenie i publicznie wytłumaczyć, jakim zagrożeniem dla przedsiębiorstw są związki zawodowe.

– Drodzy Power People – tymi słowami zaczął swój list szef Sii Polska, by chwilę później przyznać, że jest mu przykro i przeprasza... za to, że postronne osoby muszą doświadczać, jak się uderza w dobre imię jego firmy.

Nitot przyznał się do rozwiązania umowy z Krystianem, ale zaprzeczył, by przyczyną była kwestia założenia związku zawodowego. Chodziło o "działanie przeciwko Sii".

Prezes firmy podkreślił, jak ważnym w Sii jest słuchanie potrzeb swoich pracowników, jednocześnie przestrzegając przed zagrożeniami, jakie niosą związki zawodowe.

"Niestety zdarza się, że związki zawodowe są zarządzane przez ekstremistów, których działania wymierzone są przeciw przedsiębiorstwom, takim jak Sii. Ich działania źle wpływają na atmosferę, motywują ludzi przeciwko sobie i zagrażają długoterminowej konkurencyjności i stabilności firm. To zniechęca przedsiębiorców do inwestowania i tworzenia miejsc pracy w Polsce".

Nitot za agresorów w tej sytuacji uznał Krystiana oraz wspierającą go Związkową Alternatywę.

Na dowód udostępnił "skandaliczne pismo" od Piotra Szumlewicza, lidera Związkowej Alternatywy, z którego wynika, że w Polsce jednak nie wolno łamać prawa pracowniczego.

Bo przecież we Francji, skąd pochodzi prezes Sii Polska, coś takiego na pewno nie miałoby miejsca

A nie, chwila...

To jest ASZdziennik, ale to prawda.