
REKLAMA
Przeskakujemy do deski i czujemy dziwne bulgotanie w żołądku.
Wdech – pies z głową do góry, długi tył szyi.
Wydech – pies z głową w dół, o nie, tylko nie to.
Wdech – pies z głową do góry, długi tył szyi.
Wydech – pies z głową w dół, o nie, tylko nie to.
Wytrzymujemy pięć oddechów:
Jeden... to chyba jednak nie żołądek, tylko jelita. Ale w sumie minęła dopiero godzina, od kiedy skończyłeś tamtą pizzę, a układ trawienny chyba tak szybko nie działa, prawda?
Dwa... Przebierasz nogami, nie wzbudzając podejrzeń. Inni też dreptają w miejscu, próbując postawić pięty na macie i nie mają żadnych powodów, aby sądzić, że akurat ty przebierasz nogami z konieczności, a nie z wyboru.
Trzy... Może jeśli jeszcze bardziej odepchniesz się ramionami, to pod wpływem grawitacji pizza w twoim brzuchu odrobinkę się cofnie i zyskasz kilkanaście dodatkowych minut, zanim nastąpi prawdziwa tragedia.
Cztery... Pizza chyba się nie cofa, teraz uratować cię może jedynie twój silny umysł i harmonia z własnym ciałem. Przecież tym właśnie jest joga, prawda?
Pięć... Chociaż, tak w sumie, to chodzisz na zajęcia zaledwie od miesiąca, więc istnieje całkiem duże prawdopodobieństwo, że przegrasz tę walkę. Ściskasz wszystkie mięśnie, to twoja ostatnia deska ratunku.
Wdech – patrzymy między dłonie i przeskakujemy na początek maty.
Wydech – ostatni głęboki skłon do dołu...
Wdech – BŁAGAM, NIE RÓBCIE WDECHU
Wydech – samasthiti. Nikt nie patrzy ci w oczy. Już nigdy nie wrócisz na te zajęcia.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.