Fot. Lukasz Gdak/East News / FB / Reportaż z wycinków świata
Reklama.

Arcybiskup Marek Jędraszewski zrezygnował z członkostwa w Radzie Fundacji „Dzieło Nowego Tysiąclecia. OK, jego sprawa. Przeczytajcie jednak jego uzasadnieni tej decyzji, do którego dotarła redakcja czasopisma „Więź”.

„W związku z przyznaniem nagrody «Totus Tuus medialny im. bp. Jana Chrapka» redakcji poznańskiego tygodnika «Przewodnik Katolicki», którego przed laty miałem zaszczyt być redaktorem naczelnym, a którego jedna z pań redaktor od pewnego czasu jest łaskawa dość systematycznie krytykować moją skromną osobę, zdaję sobie sprawę z tego, że moja dalsza obecność w gronie Rady Fundacji «Dzieło Nowego Tysiąclecia» byłaby dla niej rzeczą wielce krępującą i wstydliwą. W związku z powyższym uprzejmie proszę o przyjęcie rezygnacji z mojego dalszego uczestnictwa w tym zacnym Gronie. Z wyrazami jedności w Chrystusie Panu”.

"Pani redaktor", o której pisze Jędraszewski, to Monika Białkowska. Jak wspomina „Więź”, Białkowska wielokrotnie krytykowała kazania i wypowiedzi Jędraszewskiego, m.in. na swoim kanale na YouTubie.

– Rzeczą krępującą i wstydliwą na pewno nie była Nagroda Totus Tuus, przeznaczona zresztą dla całego zespołu „Przewodnika Katolickiego”, nie dla mnie - mówi Białowska w rozmowie z "Więzią". - Tym bardziej zawstydzająca ani krępująca nie była dla mnie obecność abp. Jędraszewskiego w radzie fundacji. Przeciwnie, był to ważny znak nadziei, że w Kościele XXI wieku, wierni jednemu Jezusowi, możemy się pięknie różnić i spierać dla dobra tego Kościoła. Że możemy nie budować wokół siebie murów przed innymi. Dla mnie, tyle mówiącej o wiarygodności Kościoła, krępujące i zawstydzające jest dopiero to, że ta nadzieja jednak zawiodła – mówi dziennikarka.

Musimy też dodać, że naszym zdaniem Białkowska musiała podpaść Jędraszewskiemu z jednego ważnego powodu.

Dziennikarka wspominała bowiem m.in. wpadce arcybiskupa z Kpinomirem. Chodzi o publikację Jędraszewskiego na temat chrztu Polski, w której powołał się na Kpinomira - nieistniejącego kronikarza wymyślonego dla żartu przez historyka Philipa Steele’a w primaprilisowym artykule dla „Rzeczpospolitej".

To jest ASZdziennik, ale to prawda.