A przynajmniej tak postąpił 26-letni Adam S., który kilka dni temu zmarł, zamiast wywiązać się z obowiązków i odpisać na maila.
Mężczyzna najwyraźniej zapomniał, że podpisanie umowy z firmą jest podpisaniem cyrografu, który uniemożliwia dzielenie życia na pracę i czas wolny. Powszechnie wiadomo, że czas wolny to wymysł leniwych milenialsów, którzy chcieliby zjeść ciastko i mieć ciastko. Prawdziwie oddani pracownicy nie mają żadnych ciastek i nie narzekają.
Tym razem Adam przemyślał sprawę i postanowił dać z siebie więcej niż odór rozkładającego się ciała pod firmowym biurkiem. Dlatego zmartwychwstał i od razu popędził do biura w celu odzyskania utraconej po śmierci posady.
– Umieranie nie jest żadną wymówką – tłumaczy 26-latek. – Wiem, że na moje stanowisko ślini się cały tabun ambitnych ludzi, którzy, gdyby tylko dostali taką szansę, wykonywaliby moją pracę za darmo.
Jak podkreśla mężczyzna, tym razem obejdzie się bez jojczenia i postowania smutnych memów o pracy. Adam postanowił wziąć się w garść i dokończyć tabelkę w Excelu, której nie zdążył wykonać przed śmiercią.
– Praca do 17-stej, a potem własne życie? Wcześniej wydawało mi się, że można tak żyć, ale teraz już wiem, że praca nigdy się nie kończy – wyznaje 26-latek, który zdołał zapomnieć o słabościach ciała.
A jeśli znów umrze, to tym razem zrobi to z nazwą firmy na ustach.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i zdarzenia się zmyślone.