Żądają od niej również pobudzenia zmysłów, motywacji do pracy i wysłuchania wszystkich pretensji do szefa, który śpiewa w pracy szanty.
Dziś postanowiliśmy porozmawiać z jedną z czekolad, która woli pozostać anonimowa.
– Nudzi mnie to całe przeżywanie Alicji, że znów spaliła ciasto marchewkowe, a postać w serialu nie zmartwychwstała. Znęca się nade mną, mieląc mnie w buzi i mamrocząc coś o lasce, która podbiera jej hummus z lodówki. I jeszcze oczekuje, że naprawię jej dzień – żali się czekolada. – Porzucone studia, znienawidzona praca, sweterki w romby. Tu nie ma nic do naprawienia, dziewczyna jest wrakiem
Okazuje się, że wolałaby zawinąć się w sreberko, rozłożyć na blacie i obejrzeć jakiś dobry film, zamiast być lekarstwem na wszystkie porażki życiowe Alicji.
– Mój ulubiony film to „Charlie i fabryka czekolady”, a ona chce w kółko oglądać patostreamerów – dodaje coraz bardziej wzburzona czekolada.
Nie ukrywa, że gdyby tylko mogła, porzuciłaby Alicję i zajęłaby się swoimi sprawami.
– Liczę, że włoży mnie do którejś z szuflad i o mnie zapomni. A potem wytrącę z siebie tłuszcz i okryję się białym nalotem. Wtedy to już na pewno mnie nie tknie.
Jej koleżanka, gorzka czekolada, właśnie w taki sposób poznała się z przeterminowanym o dwa lata batonem Grześkiem. Mówią, że był modny przez kilka sezonów, ale teraz grzeje miejsce w szufladzie i podrywa wszystkie porzucone przez Alicję słodycze.
– Może i jest starym dziadem, ale przynajmniej nie oczekuje, że będę mu codziennie poprawiać humor – podsumowuje czekolada.
Wspomina, że każdego dnia próbuje przesunąć się bliżej szuflady siłą woli.
A 28-latka i tak pewnie znajdzie sobie inny obiekt, na który zrzuci obowiązek poprawiania sobie humoru. Podobno następne w kolejce są chrupki o smaku rolady i klusek, kot sąsiadów i folia bąbelkowa. To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.