– Kapibara to taki pół-chomik, pół-niedźwiedź, ale wygląda jakby wychowały ją świstaki – poucza nas tonem specjalistki.
Z różnych śmiesznych filmików wyniosła znacznie więcej. Dowiedziała się, że na uczelni przypomina kapibarę-kujonarę, a w pracy – kapibarę-spóźniarę.
Kobieta wyznaje, że oglądanie tych zwierząt to lepsze zajęcie niż czytanie dram na Facebooku i przeglądanie Instagrama.
– Podobno pozwalają zapomnieć o problemach, ale oglądam je już od trzech godzin i nadal nic. Kredytu nadal nie dostałam, w pracy wciąż mobbing, a egzaminu z analizy matematycznej nie zdałam. No ale przynajmniej wciąż są słodkie.
Klaudia zdradza, że filmiki z kapibarami mają znacznie więcej zastosowań. Za każdym razem, gdy znajomi piszą do niej z jakimś pytaniem, odsyła im filmik z kapibarą jedzącą arbuza.
– To zawsze działa – chwali się kobieta. – Po obejrzeniu nie mają już do mnie żadnych pytań.
W przyszłości chciałaby upodobnić się do kapibary jak najbardziej się da.
– Przestałam jeść mięso i zapisałam się na basen. Staram się przynajmniej raz w tygodniu odbywać kąpiele błotne. Martwię się tylko, że nie uda mi się wstrzymać oddechu na pięć minut.
Okazuje się, że pasji 24-latki nie popiera jej chłopak, Artur, który uważa, że te zwierzęta są przereklamowane. W dodatku obraził się, bo nazwała go kapibarą-bałaganiarą.
Na szczęście wszyscy wiemy, że Artur nie ma racji, bo kapibary są cudowne. I nikt nie powie, że nie, bo inaczej zostanie nazwany kapibarą-nudziarą.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.