logo
Fot. 123rf.com
Reklama.

Marcin przyznaje, że nie rozumie tak antyludzkiego podejścia znajomych do urlopu.

Mężczyzna przekonuje, że w czasie, gdy jego znajomi chcą odwiedzać muzea, knajpy, zobaczyć wydmy, czy fontannę Neptuna, wypadałoby jednak leżeć na leżaczku, pić coś chłodnego i czekać, aż dzień się skończy.

To przynajmniej w jakimś stopniu zregenerowałoby organizm po pracy w biurze i niechcianych spotkaniach z ludźmi.

- Nie po to chodzę cały rok do roboty, by teraz znowu gdzieś chodzić na urlopie - podkreśla 28-latek.

Marcin wspomina, że pierwszy atak na jego osobę został przeprowadzony chwilę po zostawieniu plecaków w hotelowych pokojach.

Winną sytuacji okazała się Ania, dziewczyna kolegi Marcina, która miała powiedzieć w pasywno-agresywny sposób: "No to co kochani, idziemy zobaczyć okolicę".

Marcin nie mógł zrozumieć, po co ma wychodzić z budynku, skoro dopiero, co do niego wszedł. - Przecież wszystko, czego potrzebowałem, było w moim pokoju: łóżko, cisza i spokój - wspomina.

Nie trzeba było czekać na kolejny cios, który nadszedł tego samego dnia na plaży.

Grupa, zamiast leżeć bez ruchu między parawanami, rozeszła się po okolicy, by podziwiać przyrodę. Biedny Marcin, który udawał, że wtedy śpi, musiał przez to mimowolnie pilnować ich rzeczy. Skandal.

Teraz jednak mężczyzna dodaje, że sam jest winien takiej sytuacji.

- Od samego początku moi znajomi byli podejrzanie podekscytowani wyjazdem, opowiadali, co chcą zobaczyć na miejscu - wspomina. - Skąd u nich tyle energii, przecież są moimi rówieśnikami? - pyta 28-latek.

To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.