- Duża, bolesna gula na czule sugeruje, że będzie mi towarzyszył w wodzie, na plaży, podczas śniadania, obiadu i kolacji - mówi Monika. Jak twierdzi, pryszcz z wyjściem na światło dzienne przeczekał kilka dni przed okresem, a potem początek cyklu, by dopiero teraz, na chwilę przed wyjazdem, zacząć jej dawać sygnały, że urlop spędzą razem.
To, że oboje są tak spójnie złączoneni, nie oznacza, że nie dzieli ich konflikt interesów.
- Naprawdę nie chcę się malować na plażę, bo to głupie, i tak wszystko spływa - opowiada nam 27-latka. - Ale teraz prawdopodobnie będę czuła wewnętrzny przymus.
To samolubna, mało empatyczna postawa. Jak dowiaduje się ASZdziennik po rozmowie z drugą stroną, Monika widziała już Bałtyk kilka razy, a pryszcz jeszcze nigdy. Nie po to jego czas przypadł akurat na lipiec, żeby tylko siedział w domu w mieście. Przeciwnie, smagany morską bryzą i smarowany kremem z filtrem ma zamiar rozwinąć cały swój potencjał - być duży, szczególnie czerwony z zewnątrz i przepięknie biały w środku.
- Carpe diem - mówi w rozmowie z ASZdziennikiem.
Podobne odczucia ma również wielu innych przedstawicieli jego szeroko rozumianej rodziny. W tym roku dzięki odpowiedniemu timingowi odwiedzą m.in. Karkonosze, Umbrię, Szkocję, zjeżdżą Bałkany i Suwalszczyznę. Będą podróżować autem, pociągiem i samolotem, a konkretnie na policzkach, czołach, brodach i w tym takim miejscu przy skrzydełku nosa.
I spokojnie poznikają tuż po powrocie do domu.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.