Fot. YouTube/SBM Label, Instagram/@33mata
Reklama.

To wygląda może śmiesznie, ale mniej więcej właśnie to zrobił Mata.

Na Instagramie wyjaśnił, dlaczego nie mógł pojawić się na kolejnym koncercie na Wiśle, i podjął wszelkie kroki, by zmienić ten stan rzeczy. To znaczy oznaczył w stories Rafała Trzaskowskiego, który teraz po prostu musi odpowiedzieć na głos pokolenia.

Zanalizujmy razem ten tok myślowy:

logo
logo

Mata przeprosił fanów za to, że czekali na niego na próżno. Jak wyjaśnił, dowiedział się, że za organizowanie nielegalnych zgromadzeń masowych grozi 8 lat pozbawienia wolności. Dodał też, że na poprzednim koncercie na barce wielu fanów skakało do wody, a po drugiej stronie rzeki jest głębiej i są silniejsze wiry, więc trochę niebezpiecznie i w ogóle.

Ktoś złośliwy mógłby uznać, że w takiej sytuacji można zrobić dwie rzeczy. Albo wziąć sytuację na klatę i uznać, że skoro ludzie mają się potopić, to trudno, nie robimy koncertu, wytłumaczymy i zrozumieją - albo pokazać, że jesteś raperem z cyklu "pies chce bym się bał ja nie czuję lęku" i wjechać z barką na dziko, nie bacząc na skutki prawne.

Ale można też tak:

logo

"Wiadomo, kto zepsuł całą zabawę :(" - napisał smutno Mata, wspominając także o tym, ile chciał dać od siebie fanom, gdyby nie wrogie mu siły. Prawdopodobnie zawiniły: policja, Ratusz, Trzaskowski i troska o to, żeby warszawscy ratownicy medyczni mogli zajmować się czymś innym niż cuceniem nastolatków opitych wiślaną wodą.

To jasny znak, że władze są przeciwko Macie, jego fanom i dobrej zabawie. Dlaczego nie mogłoby być inaczej? I kto może to zmienić? - nad tym najwyraźniej zaczął się zastanawiać raper w myśl przekonania, że rzeczywistość da się kształtować wedle swej woli i jak on coś chce, to świat ma zrobić tak, żeby mógł.

logo

Dlatego na ostatnim już story zaapelował do władz pod postacią Rafała Trzaskowskiego. "Liczę na wsparcie tego projektu, ponieważ jest legendarny" - napisał Mata. To brzmi bardzo spoko, uzasadnienie jest logiczne i my byśmy się zgodzili. Nie ma powodu, dla którego władze miasta nie miałyby spełnić życzenia Michała Matczaka łatwo, szybko i bez ceregieli.

Mata wykazał także spryt godny Machiavellego, na tym samym kafelku apelując do władz stadionu PGE Narodowy. Chodzi o to, że jeśli pozwolą mu tam zagrać, nie będzie musiał "dogadywać się z przeciwnikami politycznymi ich przełożonych". To mocny argument: brak sojuszu Trzaskowski-Mata byłby z pewnością dużą ulgą dla Polskiej Grupy Energetycznej.

Obecnie zarówno w Ratuszu, jak i w PGE obowiązuje stan wyższej gotowości i trwają gorączkowe rozmowy. Być może w najbliższych dniach odłączą wam prąd i przestaną wywozić śmieci, bo nie będzie komu się tym zająć.

Tymczasem łączymy się w bólu ze wszystkimi, którzy czekali na koncert, bo "Schodki" to fajny numer.

Na drugi raz może warto na nich zostać zamiast dawać nura w toń.

To jest ASZdziennik, ale stories Maty są prawdziwe.