
"Najczęstszą przyczyną niechęci wobec księży jest ich nieznajomość" - napisał kapłan.
To prawdziwa diagnoza i nie ma co do tego żadnych wątpliwości.
Wiadomo, że niektóre antyklerykalne jednostki - szczególnie te najbardziej przekorne - pragną sprawić wrażenie, że jest inaczej. Twierdzą, że do kleru zniechęca je głównie sam kler, wymieniając powody takie jak abp Jędraszewski, abp Depo, abp Głódź albo proboszcz z pobliskiej parafii, który jakoś przestał jeździć z dziećmi na kolonie. Tak naprawdę jednak naoglądali się Smarzowskiego i nic nie wiedzą o prawdziwym Kościele.
Jak dowiaduje się ASZdziennik, Polki i Polacy wciąż mają niską świadomość faktu, że istnieją także fajni księża, którzy może i są za całkowitym zakazem aborcji i grzmią, że seks bez ślubu to grzech, ale za to uprawiają sport, a w kazaniach dla młodzieży potrafią użyć słowa "zajebisty". W ten sposób cool, nowoczesna twarz Kościoła wciąż przechodzi niezauważona.
Diagnoza ks. Chyły to dopiero pierwszy etap naprawy relacji Kościoła Katolickiego ze zwykłymi ludźmi. Na razie nie wiadomo, jak Episkopat w porozumieniu z państwem zadba o to, by społeczeństwo miało naturalny, częsty kontakt z kapłanami.
Wciąż rozważane są m.in. katecheza w szkole, msze z udziałem głowy państwa i księża w mediach publicznych.
To jest ASZdziennik, ale cytat z księdza Chyły nie został zmyślony.