
Reklama.
Przypominamy, że arcybiskup za swoje wyrozumiałe podejście do kapłańskich słabości został niespełna rok temu ukarany przez Watykan. Musiał wyprowadzić się z terenu archidiecezji gdańskiej i nie może sprawować posługi na jej terenie, to znaczy tak jakby wypędzono go z parafii i nie zaoferowano nowej. Teraz musi mieszkać w swoim dworze na Podlasiu. Smutne!
Jak opisuje w swoim tekście Krzysztof Katka, wiadomo, że Głódź przez lata przytulił do serca różnych zbłąkanych księży. Wśród nich jest Michał L., wyrozumiale przenoszony z parafii na parafię do czasu, gdy został skazany na 10 lat więzienia za gwałt na plebanii, czy Mirosław B., skazany za molestowanie 15-latki, który podczas procesu na czilu mieszkał przy kościelnym ośrodku dla dzieci i młodzieży i pozostawał członkiem kapituły przy Głodziu.
A teraz wyszło na jaw jeszcze takie combo, które postaramy się streścić prosto i łatwo:
Proboszcz Piotr Pastewski przez kilka lat gościł w swojej parafii w Pucku - której hasło brzmi "Przystań Miłosierdzia" - księdza Jarosława P., oskarżonego o pedofilskie gwałty (sąd biskupi co prawda uznał, że 9-letni chłopiec "sam był winny grzechu cudzołóstwa", ale sprawa trafiła też do prokuratury). W ramach swego pobytu w przystani miłosierdzia ksiądz P. pomagał sprawować msze, uczestniczył w bierzmowaniu czy poświęceniu sztandaru szkoły.
Żeby było jeszcze mocniej, okazało się, że sam Pastewski w 2021 miał proces z art. 200 § 1 kk, czyli tego o "obcowaniu płciowym z małoletnim poniżej lat 15". Sprawa została umorzona, bo uległa przedawnieniu (ofiara najwidoczniej miała już ponad 30 lat). Ale co się dwaj księża nażyli razem pod skrzydłami abp. Głodzia w pięknym Pucku (polecamy - morze, plaże, windsurfing), to ich. Miłe!
Wiemy, że to odgrzewanie starych spraw i może media - w tym my - nie powinny się tak na to rzucać i robić newsa z przypominania rzeczy, o których władze KK na pewno od dawna wiedzą.
Ale wiemy też, że różni kardynałowie mają czasem problemy z pamięcią.
To jest ASZdziennik, ale nic nie zmyśliliśmy.