PRZYPADEK? Lewicowy aktywista zatrzymany i na pewno nie ma to nic wspólnego z jego poglądami
ASZdziennik
07 stycznia 2022, 13:08·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 07 stycznia 2022, 13:08
W czwartkowy poranek do drzwi śpiącego jeszcze Huberta Znajomskiego zapukało dwóch funkcjonariuszy policji. Ku własnemu zaskoczeniu, zaspany mężczyzna usłyszał, że dzień wcześniej z jego numeru grożono zamachem bombowym w szpitalu we Włodawie. I na pewno nie ma to nic wspólnego z faktem, że Hubert Znajomski jest zaangażowanym lewicowym aktywistą i działaczem LGBT+.
Reklama.
Przypadki przecież chodzą po ludziach, a my zawsze staramy się szukać w bliźnich dobra.
Właśnie dlatego ufamy, że podejrzenie nieprzychylnego rządowi aktywisty o fałszywy alarm o podłożeniu bomby jest czystym zbiegiem okoliczności i zwykłym nieporozumieniem.
Wkrótce po miłej pobudce mężczyzna został przewieziony na komendę policji znajdującą się ponad 60 kilometrów od jego mieszkania.
"Zostałem zatrzymany na pięć godzin, gdzie boso i z ograniczonym dostępem do jedzenia przebywałem w pomieszczeniu dla osób zatrzymanych, a o dziewiętnastej na miejsce przyszedł mój adwokat, dzięki któremu jeszcze dzisiaj znalazłem się w domu" – napisał na swoim blogu, na którym wcześniej regularnie analizował i komentował działania polskiego rządu.
Choć wieczorem mógł wrócić do domu, na wniosek prokuratury dodatkowo zarekwirowano jego telefon, laptop i iPada.
Jak napisał później w odpowiedzi na wspierające komentarze internautów: "Teraz ja się boję robić cokolwiek. Doświadczenia z dołka zniechęciły mnie do życia".
Z pewnością nie o to właśnie chodziło osobom, które wydały decyzję o zatrzymaniu aktywisty. To zwykłe działania organów śledczych służące bezpieczeństwu przestrzegających prawa obywateli.
Prawda?
To jest ASZdziennik, ale nic tu nie zostało zmyślone.