Fot. OSP Pułtusk/Pultusk24.pl
REKLAMA
Soni nie udało się uratować.
W noc pożaru Sonia jako pierwsza wyczuła niebezpieczeństwo.
- To dzięki niej nikt z mieszkańców nie zginął - czytamy na stronach urzędu miejskiego w Pułtusku. - Chociaż faktycznie – nie jest to do końca słuszny bilans.
Podczas pożaru Sonia szczekała tak głośno, jak nie robiła tego wcześniej. Obudziła w ten sposób niemal dwadzieścioro mieszkańców kamienicy.
- Niektórzy z nich zauważyli dym snujący się tu i ówdzie po kątach - czytamy w relacji władz miasta. - W pewnym momencie wybuchł tak gwałtowny pożar, że musieli ratować się ucieczką.
Po interwencji strażaków okazało się, że pożar przeżyli wszyscy ludzie, ale zwierzęta, w tym Sonia – niestety nie.
Opiekunowie Soni przygarnęli ją pięć lat temu. Znaleźli ją w lesie. W rozmowie z lokalnym portalem Pultusk24.pl opowiedzieli, że nie byli w staniej jej uratować z powodu ognia i dymu.
- Chciałam pobiec i szukać jej, ale nie byłam w stanie - dodaje opiekunka Soni. - Ogień nie pozwalał. Dlaczego tak się stało?
Sonię chce uhonorować Straż Miejska w Pułtusku we współpracy z lokalnymi mediami.
logo
2 stycznia w Pułtusku dla upamiętnienia Soni odbędzie się zbiórka karmy dla bezdomnych psów i kotów z lokalnego schroniska. Na miejscu będzie można też zapoznać się z psiakami, które czekają na adopcję.
Przytulcie od nas swoje zwierzaki.
To jest ASZdziennik dla Soni.