
Reklama.
PONIŻEJ SPOILERY CZĘŚCI PIERWSZEJ
"W lesie..." to świadome siebie dobrze wyglądające i dość brutalne kino klasy B, w którym nie brakuje elementów autoparodii i smoliście czarnego humoru. Coś, czego pewnie nigdy by nie zrozumiał szef MEN, od pewnego czasu bacznie przyglądający się ofercie Netflixa.
O ile pierwsza część była hołdem Kowalskiego dla typowych slasherów, jakich w historii kina nie brakuje - grupka nastolatków w odległej głuszy zostaje kolejno eliminowana przez groteskowych morderców - tak kontynuacja skręca na dość nieoczywiste tory, co akurat działa na plus obrazu.
Wszakże w oryginale [SPOLIER] morderczymi zwyrodnialcami było dwóch strasznie zdeformowanych braci, więc najprostszym zabiegiem byłoby dokooptować jeszcze jednego krewnego, który akurat w czasie akcji pierwszego filmu był gdzieś indziej i cyk, mamy gotową fabułę nowej/tej samej historii [KONIEC SPOILERU]. Kowalski jednak zrobił to po swojemu, a to jest TOP 5 nauk, jakie wyciągniemy z "W lesie dziś nie zaśnie nikt 2".
TU JUŻ SAME SPOILERY CZĘŚCI DRUGIEJ
1. Andrzej Grabowski już zawsze powinien grać zmęczonego życiem, cynicznego policjanta. Do kogo wysłać w tej sprawie petycję?
2. W związku z narastającym niebezpieczeństwem miejscowi policjanci proszą o pomoc dwóch członków Obrony Terytorialnej (stylizowanych tutaj mocno na stereotypowych amerykańskich rednecków z Missisipi), którzy po godzinach mają zwyczaj przebierać się w nazistowskie mundury (o tym wiemy z pierwszej części). To oczywiście pięknie współgra z prawdziwymi hasłami, jakie nieraz można usłyszeć na polskich ulicach, gdy podczas demonstracji służby szarpią się z aktywistami: "Faszyści, policja, jedna koalicja".
3. Potwory mają swoje uczucia, własny język, którym się komunikują. W tym wypadku są to dość nieskomplikowane motywacje determinujące ich do mordowania ("zabijamy, bo jesteśmy potworami". Czy to podchodzi pod "obowiązki" wynikające z klasy społecznej?) oraz kłótnie w związkach, które czasem pojawiają się także w prawdziwych ludzkich relacjach (no, może bez tego elementu wyjątkowo brutalnych morderstw. Mam przynajmniej taką nadzieję).
4. Wyjątkowo ostrymi paznokciami można zerwać z ludzkiej twarzy całą skórę. Dzięki "W lesie dziś nie zaśnie nikt 2" prawdopodobnie zobaczycie po raz pierwszy taką scenę w historii polskiego kina.
5. Nawet znalezienie się w potrzasku, w zamkniętej chatce pośrodku lasu, gdzie na zewnątrz grasuje krwiożercza bestia, jest najwyraźniej dobrym momentem na odautorski społeczny komentarz na temat stanu polskiej debaty i pogłębiającej się polaryzacji Polaków. Paradoksalnie jednak chociaż to niebojący się krwi i flaków horror, temat jest przedstawiony w nieco mniej straszny sposób, niż miało to miejsce w nowym "Weselu" Smarzowskiego, o którym pisaliśmy TUTAJ.
To jest ASZdziennik i "W lesie dziś nie zaśnie nikt 2" możecie teraz zobaczyć na Netflix.