Fot. 123rf.com.
REKLAMA
- To zwiastun kilku miesięcy szczęścia, niczym mały rudy aniołek zstępujący z nieba - tłumaczy nam Agnieszka z Sanoka, która z nosem przy szybie wypatruje pierwszego spadającego listka.
Agnieszka przyznaje, że czeka na ten dzień przez cały rok.
- Kupiłam imbirową herbatę, zgrałam na telefon kompilację z Phoebe Bridgers i Damienem Rice'm, wyciągnęłam z szafy sweter i czapkę, które idealnie wkomponują się w liście podczas długich spacerów po lesie - przyznaje podekscytowana.
Kobieta jest przekonana, że spadający listek pojawi się już lada chwila, o czym świadczy wszechobecne błoto spowodowane deszczami i porywisty wiatr. Wtedy będzie mogła zamówić pizzę, zasiąść w fotelu, przykryć się kocem i rozpocząć wieczerzę.
- Mój szef tego nie rozumie, bo ewidentnie jest wiośniarzem. To prawda, że przestałam chodzić do biura, ale i tak nie mogłabym się skupić, wiedząc, że ten listek gdzieś tam jest - kwituje szczęśliwa Agnieszka, która jesienią chce poszukać sobie nowej pracy.
To jest ASZdziennik, ale żadne ze zdjęć nie zostało zmyślone.