Skandal w Usnarzu Górnym. Grupa kilkuset posłów nie próbowała pomóc uchodźcom
ASZdziennik
25 sierpnia 2021, 09:44·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 25 sierpnia 2021, 09:44
Poseł Franek Sterczewski próbował dostarczyć jedzenie i leki osobom przetrzymywanym w obozu na granicy w Usnarzu Górnym. Został powstrzymany przez Straż Graniczną, która postanowiła gonić posła, by uniemożliwić mu przekazanie paczki. Nie wiadomo, gdzie byli w tym czasie pozostali posłowie i członkowie rządu.
Reklama.
Osoby przetrzymywane na granicy w Unsarzu trafiły tam za sprawą akcji reżimu Łukaszenki i zdaniem polskiego rządu stały się od razu "prowokacją Łukaszenki", a nie ludźmi potrzebującymi pomocy. Niektórzy są jednak innego zdania.
Wśród nich jest poseł Franciszek Sterczewski, który wczoraj zrobił to.
Poseł opisał zdarzenie na Instagramie:
"Od ponad dwóch tygodni grupa ludzi jest zamknięta w kordonie przez polsko-białoruskie służby.
Wbrew temu co twierdzi propaganda PiS, obóz znajduje się na terenie Polski. Gdyby było inaczej, to Straż Graniczna i Policja otaczające obóz nielegalnie przekroczyły granicę Białorusi. Dlatego po prostu mam prawo tam podejść i skontrolować sytuację. Uwięzione osoby nie mają jedzenia i picia. W tym momencie piją wodę ze strumyka. Przynajmniej cztery osoby wymagają natychmiastowej opieki medycznej.
Dlatego dziś robiłem wszystko, by dostarczyć im choćby siatkę z jedzeniem i lekarstwami. Prawie się udało. Niestety Straż Graniczna wolała bezprawnie uniemożliwiać mi działanie i bawić się w gonito.
Dlaczego to państwo jest silne wobec słabych, a słabe wobec silnych?"
Wciąż nie wiadomo, gdzie w czasie akcji było kilkuset pozostałych polskich parlamentarzystów. Pewnie też chcieliby pomóc bliźnim, bo w końcu codziennie deklarują to np. w modlitwach.