Marek Miśko to dyrektor Polskiego Związku Futrzarskiego. Właśnie wyraził głębokie oburzenie błędem w podręczniku dla uczniów podstawówek. Okazało się, że polskie dzieci z polskich podręczników dowiadują się o prawach zwierząt. Po cichu, tylnymi drzwiami. I to za rządów PiS.
Marek Miśko na Twitterze ostrzegł rodziców przed robiącym wodę z mózgu podręcznikiem do przyrody.
Znany futrzarz na tym nie poprzestał. Pod postem puścił wodze fantazji i opisał w punktach, jak wyglądałby podręcznik, gdyby w Polsce rządziła lewica. Byłoby jeszcze gorzej niż teraz.
"Przykłady łamania praw człowieka: 1. Działalność Żołnierzy Wyklętych. 2.Zakazywanie aborcji do 9 miesiąca ciąży. 3. Brak zgody na eutanazję. 4. Zakaz adopcji dzieci przez pary homoseksualne. Opisz na czym polega łamanie praw opisanych w punktach" - napisał Marek Miśko o swoim lewicowym podręczniku do przyrody. I był ze swojego wpisu tak zadowolony, że potem przekleił go jeszcze jakieś sześć razy w odpowiedziach do komentarzy.
Pranie mózgu na polskich dzieciach zmartwiło również Jacka Zarzeckiego, prezesa Polskiego Związku Hodowców i Producentów Bydła Mięsnego.
Bo gdyby on pisał te podręczniki, to każde dziecko w Polsce by wiedziało, że wegeterianie powodują wylesianie Amazonii.