
Reklama.
Przypomnijmy: Mateusz Morawiecki ogłosił, że liczba zachorowań na COVID-19 w Polsce rośnie w takim tempie, że konieczny może okazać się lockdown. Powołał się na dane z Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego Uniwersytetu Warszawskiego (ICM UW).
Tymczasem, ICM UW korzysta właśnie z bazy stworzonej w Google Docsach przez hobbystę Michała Rogalskiego. Powód? Rząd swoich danych nie udostępnia nikomu - nawet naukowcom. Dlatego baza tworzona wolontariacko od początku pandemii przez Michała jest jedyną taką w Polsce.
Kiedy hobbysta udostępnił w internecie swoją bazę, okazało się, że chce z niej korzystać wiele osób i instytucji, w tym także ICM UW. Przypomnijmy - to wszystko dlatego, bo rząd nie udostępnia takich danych.
- Moja praca nie powinna być potrzebna, a baza danych tego typu powinna być udostępniana przez rząd - napisał Michał Rogalski na Twitterze.
- Taka sytuacja jest niedopuszczalna - dodał w rozmowie z KomputerŚwiat.pl. - Moja praca nie powinna być aż tak potrzebna i strategia oraz działanie państwa nie powinny być od niej w ogóle zależne. (...) To jest sytuacja absurdalna, bowiem bardzo wiele różnych placówek badawczych, uniwersytetów kontaktowało się ze mną, organizowało spotkania. Jest wiele różnych prac naukowych, które nie bazowały na danych z ministerstwa, a bazowały na moich danych.
Ale utajnienie danych naukowych to nie jedyna rzecz, którą rząd w tej sprawie spieprzył.
Bo Mateusz Morawiecki tak nagiął zebrane przez Michała dane, by pasowały mu do jego celów politycznych i przerzucenia winy za rozwój epidemii na protesty po barbarzyńskim wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Na konferencji prasowej stwierdził, że według prognoz ICM UW, protesty uliczne mogą zwiększyć liczbę zakażeń o ok. 5 tys. dziennie.
Głos w sprawie manipulacji Mateusza Morawieckiego zabrali zarówno Michał Rogalski, jak i ICM UW.
- Rząd korzystając właśnie z tych prognoz dopisuje w sposób nieuprawniony swoją narrację związaną z protestami, mimo tego że wcale nie bierze ona tych czynników - napisał Rogalski na Twitterze
- W obecnym stadium rozwoju modelu nie jesteśmy metodologicznie przygotowani, aby uwzględnić w sposób odpowiedzialny tego typu zgromadzenia jako odrębny czynnik - napisali badacze w komunikacie. - W związku z powyższym nieuprawnione jest stwierdzenie, że z modelu ICM UW wynika, iż protesty uliczne mogą zwiększyć liczbę stwierdzonych przypadków z 25 tys. na 31 tys.
Ale jedno trzeba Mateuszowi Morawieckiemu przyznać.
Dzięki temu, że działa na podstawie pracy 19-letniego hobbysty i plików w Google Docsach, wreszcie możemy powiedzieć, że czujemy się trochę pewniej. Byłoby jednak miło z jego strony, gdyby udostępnił naukowcom dane o COVID i nie wpieprzał się do pracy poważnych badaczy ze swoim politycznym komentarzem.
To jest ASZdziennik, ale nic nie zostało zmyślone.