
REKLAMA
Niestety ze wszystkich Morawiecki wybrał Jacka Sasina. Minister aktywów państwowych otrzymał 70 zł i listę zakupów do zrobienia. Długo go nie było, a kiedy wrócił, nie miał ze sobą ani zakupów, ani pieniędzy.
- Po prostu prze*ebał te 70 złotych - komentują osoby ze środowiska premiera.
Nie wiadomo do końca, w jaki sposób wyprawa do sklepu spożywczego przerosła Jacka Sasina. Nieoficjalnie mówi się, że wicepremierowi udało się zrobić zakupy, ale w drodze powrotnej wstąpił na pocztę i tam je zostawił. Sam winowajca poproszony o komentarz odparł tylko lapidarnie: "izolacja kosztuje".
Sasin za utratę pieniędzy nie poniesie żadnych konsekwencji, a premier odbierze sobie te 70 złotych z podatków.
To jest ASZdziennik, ale Mateusz Morawiecki naprawdę jest na kwarantannie.