
REKLAMA
Strażnicy miejscy z Warszawy dostali wezwanie, że z bagażnika samochodu zaparkowanego w nasłonecznionym miejscu na obrzeżach Lasu Kabackiego słychać ciche skomlenie. Funkcjonariusze siłą otworzyli bagażnik i znaleźli w nim związanego i zakneblowanego mężczyznę. Uwolnili go i podali mu wodę.
Mężczyzna, biznesmen z Warszawy, stwierdził, że w bagażniku samochodu na wołomińskich tablicach rejestracyjnych znalazł się "całkowitym przypadkiem, głupia sprawa, haha, nie ma o czym mówić". Oznajmił też, że to była wyłącznie jego wina, nikt inny nie jest w to zamieszany, o niczym nie wie i czy może już sobie iść.
Nie wiadomo, ile czasu spędził w rozgrzanym aucie, ale najwyraźniej długo, bo życie zdążyło przemknąć mu przed oczami. Temperatura w bagażniku musiała sięgać niemal 60 stopni, zwłaszcza, że wyłożony był szczelnie folią malarską.
Straż miejska apeluje, żeby nie zostawiać nikogo w zaparkowanym w słońcu aucie. A jeśli będziemy świadkami takiej sytuacji, zadzwońmy pod numer alarmowy 112. Najlepiej anonimowo.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.