Fot. Wysokie Obcasy / Instagram / Weronika Rosati
Reklama.
O decyzji sądu Rosati napisała na Instagramie. Od tej pory aktorka nie będzie mogła wypowiadać się publicznie o byłym partnerze ani czynach, jakich miał dopuścić się w ich związku.
W internecie pojawiła się już seria cytatów z wywiadu, jakiego Weronika Rosati udzieliła "Wysokim obcasom" w 2019 roku.
Oto 11 wypowiedzi Weroniki Rosati, których Weronice Rosati nie wolno już powtarzać.
1.
„Doświadczyłaś przemocy? Fizycznej, psychicznej, ekonomicznej, werbalnej. Nie wiem, która najgorsza, ale wiem, że nie mogłam i nie mogę uporać się mimo upływu prawie roku od rozstania z upokorzeniem, któremu byłam poddawana przez długi czas. Od pewnej chwili właściwie każdego dnia. Byłam niszczona jako człowiek, kobieta, aktorka, partnerka.
2.
Słyszałam: „Jesteś zerem”, „Jesteś nic niewarta”, „Twój czas się skończył”, „Nikt cię nie chce oglądać”, „Kobiety po trzydziestce nie są atrakcyjne seksualnie”, „Nikt cię już nie zechce”.
3.
"Mieliśmy wspólne konto, na jego życzenie przestałam pracować – gdy mi się oświadczał, mówił, że przejmuje nade mną odpowiedzialność, rozwiedzie się, będziemy mieć dzieci, rodzinę. Miałam nie pracować, po pewnym czasie wręcz miałam zakaz pracy i wyjazdów, o ile mój partner nie zatwierdził projektu i roli. Miałam się skupić na tworzeniu domu i zajściu w ciążę."
4.
"Zaufałam mu, bo byłam zakochana i chciałam mieć rodzinę.
A potem usłyszałam, że nie umiem zarządzać pieniędzmi, więc ich nie dostanę. On był panem finansów domowych, mnie, niepracującej, bo w ciąży, więc bez zarobków, wydzielał tyle, ile uważał.
Wiele razy rozkazywał mi, delikatnie mówiąc, wynosić się z domu, który wspólnie wynajmowaliśmy."
5.
"Kiedyś w złości wykrzyknęłam, że opowiem o tej jego przemocy publicznie. Powiedział: „Nikt ci nie uwierzy. Nikt! Ja jestem cenionym lekarzem, a ty tylko aktoreczką”.
Mówiłam rodzicom. Gdy próbowałam zadzwonić na policję, wyszarpał mi telefon. Raz się dodzwoniłam, nie przedstawiłam się, zrezygnowałam. Co miałam powiedzieć? Weronika Rosati zgłasza, że partner ją uderzył? Uderzał wielokrotnie.
W twarz, w rękę. Uderzył mnie też, jak byłam w zaawansowanej ciąży, a potem, gdy trzymałam córeczkę na rękach."
6.
"O przemocy milczałam, ale mniej ze strachu, bardziej ze wstydu. Myślałam: wszyscy powiedzą, że Weronice znów się nie udało, kolejny facet, kolejna porażka! Nie chciałam porażek. Poza tym byłam zakochana, wierzyłam w przemianę. Każda kobieta wierzy, prawda?
7.
"Tak bardzo chciałam mieć pełną rodzinę dla córki. Taką, jaką jest mój rodzinny dom. Faktem jest, że awanturowałam się, krzyczałam, nie znałam innego sposobu, by zachować godność. Tyle mnie było, ile mojego krzyku. Ale on miał i tak zawsze przewagę.
Najpierw z zazdrości. Potem, bo mu się nie podporządkowywałam. Bo nie chciałam być zamkniętą w domu, niepracującą maskotką. Bo gdy mówił: „Żyj dla mnie, poświęć się”, mówiłam: „Nie” – musi być równowaga i ja też chcę mieć własne zdanie, marzenia, karierę i niezależność."
8.
"Mam świadków. I dowody też. Ludzie widzieli przemoc, a gdy znów któryś raz mnie uderzył, zadzwoniłam po ojca. W końcu poszłam na policję i zgłosiłam znęcanie się psychiczne i fizyczne.
Pierwszy raz zostałam uderzona kilka godzin przed balem TVN we wrześniu 2016 roku. Powodem była zazdrość, dostałam w twarz tak mocno, że upadłam na ziemię. Emocje były ogromne, ale szykowaliśmy się na duże wyjście, tam na nas czekano, liczono na naszą obecność. Oczywiście od razu też usłyszałam: „Bardzo cię przepraszam, to wszystko z miłości”.
9.
"Kobiety w to „przepraszam” wierzą, ja też wierzyłam. To wszystko jest naprawdę bardzo trudne.
Wstydziłam się, że znów mi związek nie wychodzi, i wstydziłam się tego, że on mnie tak potraktował. Dlatego chciałam siebie samą przekonać, że to, co zrobił, to był przypadek, jedno zdarzenie, które się nie powtórzy.
Zawsze znajdujesz jakieś usprawiedliwienie. I nie pomaga ci to, że sprawca zawsze próbuje przerzucić na ciebie winę: bo sprowokowałaś, bo powiedziałaś to, bo nie zrobiłaś tamtego, bo wyjechałaś, bo się spóźniłaś.
On za bardzo cię kocha i jest emocjonalny. Kiedy kochasz, a przecież najczęściej kochasz, jest ci bardzo trudno się z tego wykaraskać."
10.
"Miałam taką sytuację, że ojciec mojego dziecka wyrywał mi wózek, odpychał mnie i szarpał. Biały dzień, Łazienki Królewskie. Nikt nie zareagował. Ludzie patrzyli: o, facet Rosati ją szarpie!
Było to dla nich jak przedstawienie, nie byli w stanie się połapać, że to nie film i należy przecież zadzwonić na policję.
Mnie partner wmawiał, że nie mam żadnych praw, że zostanie mi zabrane dziecko. Jak kobieta słyszy coś takiego, to truchleje, przestaje działać.
Mnie akurat zarzuca się, że przez to, iż powiedziałam niewygodną prawdę, cierpią inne dzieci mojego byłego partnera. To jest nieprawdopodobne, że obwinia się mnie, która o przemocy mówię, a nie człowieka, który się jej dopuszczał. Cierpienie rodziny wynika z łamania prawa, a nie z tego, że głośno o niej powiedziałam.
11.
"Bałam się odejść, bo wiele razy słyszałam, kogo mój partner – lekarz – leczy, z kim się przyjaźni i jakie będą konsekwencje społeczne, środowiskowe mojego odejścia.
Najgorsze, że to się sprawdziło.
Miałam świadomość wszystkich jego koneksji, ale naiwnie wierzyłam, że kiedy powiem, iż jestem ofiarą przemocy, wszyscy ludzie mi uwierzą i mnie wesprą."
I na koniec mamy jeszcze jeden cytat Weroniki Rosati z jej ostatniego wpisu na Instagramie. Sąd nie zabronił Weronice Rosati go powtarzać. Jak na razie:
"Boję się tylko, by nagle teraz ofiary gwałtów, molestowań, pedofilii, mobbingu i oczywiście przemocy domowej nie dostały nakazu milczenia, a do tego by nie zostały ukarane za opowiadanie o swoich krzywdach, bo ich wyznania szkodzą karierom ich oprawców i przeszkadzają w ich życiu prywatnym."
To jest ASZdziennik, ale żaden cytat Weroniki Rosati nie został zmyślony.