Fot. 123rf.com
REKLAMA
Takie sprzed kwarantanny.
Dziś 28-latka może już tylko myśleć z nostalgią o chwilach, kiedy świat był jeszcze młody, wizyty w sklepach - bezpieczne, a jej ciało ważyło 62 kilo.
- Miesiąc temu pasowały idealnie - opowiada Kinga, trzymając w rękach parę spodni w rozmiarze M. - Jak będzie teraz? Bóg jeden wie.
To prawda. Jeszcze cztery tygodnie temu materiał ulubionych dżinsów Kingi gładko przechodził przez łydki, uda, a potem można było jednym płynnym ruchem zasunąć rozporek i zapiąć guzik.
- Te czasy może już nie powrócą - wieszczy ponuro 28-latka.
Obawy bydgoszczanki biorą się z tego, że w czasie kwarantanny jadła głównie pizzę na dowóz, pad thaia, makaron i czekoladę, a nosiła głównie dresy, dresy, dresy i dresy.
Jak dowiaduje się ASZdziennik, Kinga nie jest sama. Dokładnie ten sam problem ma jakieś 95% wszystkich Polek, które w czasie pandemii pracowały z domu.
Bo pozostałe 5% to te typiarki, które w kwarantannie ćwiczyły z YouTube'em zamiast dwanaście razy dziennie jeść, co im w ręce wpadło.
I z nimi to nie gadamy.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały tylko trochę zmyślone.