Fot. 123rf.com
Reklama.
- Przez kwarantannę jestem zarośnięty jak dzik, więc poprosiłem żonę, żeby mnie ostrzygła - opowiada Adam o swoim głupim pomyśle. - No i to był błąd.
Jak dowiaduje się ASZdziennik, gadatliwa fryzjerka przy strzyżeniu zdążyła go już zagadać nie tylko o seriale i co by zjadł jutro na obiad, ale także o politykę, dzieci, a nawet seks.
- Myślałem, że spalę się ze wstydu - mówi Adam, który nie jest przyzwyczajony do tak intymnych rozmów u fryzjera. Na szczęście strzyżenie już dobiega końca i na koniec mężczyzna będzie musiał już tylko skłamać, że tak, pewnie, fryzura mu się podoba.
Przypadek Adama nie jest jednostkowy. Z naszych informacji wynika, że niesnaski zdarzają się dziś na wielu fotelach fryzjerskich w całym kraju. Swoją gehennę przeżywa m.in. 24-letnia Kasia z Lublina, której współlokatorka Ola ucięła 15 cm włosów. A miała tylko podciąć końcówki.
- Widocznie były porozdwajane - wzrusza ramionami Ola, studentka socjologii, która chyba lepiej niż klientka wie, jak ma strzyc.
Teraz Adama, Kasię, a także setki innych nierozważnych Polek i Polaków, którzy dziś mają na głowie schodki, fryzurę na garnek albo coś jeszcze gorszego, łączy rozpacz przed lustrze i jedno postanowienie.
Przez najbliższy miesiąc nie wychodzą z domu.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone, ale domowi fryzjerzy na #homeoffice2020 są prawdziwi.