
Reklama.
- Minimalna kwota 30 złotych, to jeszcze pieczone ziemniaczki zamówię, dostawa dychę... To razem 47 zł - podlicza swój obiad Kacper.
Mężczyzna obawiał się, że wraz z epidemią i zamknięciem knajp zupełnie straci możliwość wydawania dużych kwot na jedzenie i picie. Na szczęście tak się nie stało. Kacper dzięki temu, że nie gotuje, a codziennie zamawia jedzenie z dowozem do domu, może się poczuć jak przed kwarantanną.
- Jak normalnie chodziłem do pracy, zawsze była kanapka od Pana Kanapki, lunch w barze koło biura, po pracy piwo i kebab albo kolacja w knajpie - wspomina Kacper.
Mężczyzna przyznaje, że brakuje mu tego stylu życia, ale radzi sobie jak może. Jedyne, co sprawia mu trudność, to dostawcy. Wciąż nie może się żadnego z nich doprosić, aby zabrali brudne opakowania i wyczyścili stół.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone. #HomeOffice2020