Reklama.
Jakiemu chodzi przede wszystkim o rozpowszechnianie przez prześmiewcze fanpejdże i troll-konta grafiki, na której widać polityka z dość niechlujnie doklejonym psem i podpisem "Ja i mój rablador" (z celową literówką). Grafiki, którą sami stworzyliśmy we wrześniu 2017 roku w nawiązaniu do słynnej "hatakumby". Nie sądziliśmy wtedy, że sprawa się tak rozdmucha i tyle osób weźmie nasz żart śmiertelnie poważnie. Sprawę doskonale podsumował Marcin Napiórkowski na łamach Mitologii Współczesnej.
W 2018 roku bowiem ktoś odgrzebał naszą grafikę, zestawił ją z oryginalną (na której brak psa) i krzyknął "Oszczerstwo! Patryk Jaki sobie dokleja rabladora, żeby ocieplić wizerunek!". Oczywiście nikt nie sprawdził źródła przeróbki, pod oskarżycielskim postem runęła lawina lajków, a do Jakiego przylgnęła, niesłusznie, łatka fałszerza psów oraz, trochę słusznie, człowieka, który nie potrafi napisać "hekatomba".
I jak pisze pan Patryk, do dziś nasz nieszczęsny rablador jest wklejany pod każdym jego wpisem. Jaki chciał pozwać Facebooka już wcześniej, ale "jak był ministrem, nie było go stać na tyle kosztownych procesów". Teraz jednak jako eurodeputowany może sobie na to pozwolić.
https://twitter.com/PatrykJaki/status/1200362879653961731Niestety pierwsza próba złożenia pozwu do sądu zakończyła się niepowodzeniem, bo zostawione na chwilę na stole pismo padło ofiarą jego rabladora.
Polityk zarzeka się jednak, że "teraz nie odpuści nikomu". Napisał już (prawie na pewno poprawnie) kolejny pozew i wkrótce go złoży do sądu.
Mamy tylko nadzieję, że nie będzie się mścił na psie.
To jest ASZdziennik, ale Patryk Jaki naprawdę pozywa Facebooka. Pożarcie pozwu przez psa zostało zmyślone.