Piękna gotycka archikatedra pojawiła się w nocy ze środy na czwartek w sercu Ameryki Południowej – podaje Reuters. To kolejna desperacka próba zwrócenia na siebie uwagi przez las deszczowy z Amazonii, który trawiony jest przez pożar.
Dżungla wierzy, że pożar bazyliki poruszy ludzi bardziej niż strawienie przez ogień lasu deszczowego, który produkuje 6 proc. tlenu na planecie.
– Pomyślałem, że skoro o pożarze Notre Dame wszyscy pisali, że oto nadszedł koniec świata, to w moim przypadku zareagują podobnie – przypomina las deszczowy, po pożarze którego nad miastami w Ameryce Południowej zapanowały egipskie ciemności.
– Od tygodnia płonę w zatrważającym tempie, a ich Twittery nadal milczą – dodaje.
Las z Amazonii liczy, że gdy amazoński Notre Dame stanie w płomieniach, świat zareaguje tak, jak było to w przypadku Paryża.
– Czy Ziemia, która wycina lasy i przerabia zielone płuca świat na pastwiska, oprzytomnieje po pożarze lasu deszczowego? – nie zapytała dotąd żadna publicystka "wPolityce".
– Płonący las to symbol płonącego człowieka! – nie zawołał z ambony żaden kardynał Dziwisz.
– Płonąca Amazonia to symbol gasnącego życia – nie zawołał żaden narodowiec.
Jak ponadto ustalił las, Magdalena Ogórek nie siedzi przed TV zdruzgotana.
– Nie proszę o wiele – zapewnia las i podkreśla, że nawet nie marzy o tym, by Rafał Ziemkiewicz obwołał jego pożar symbolem destrukcyjnego wpływu człowieka na klimat.
Chodzi mu tylko o zwrócenie uwagi na rozpoczynający się właśnie koniec świata, tak jak w przypadku Notre Dame.
Z tą różnicą, że teraz nie jest symboliczny.
To jest ASZdziennik, ale las w Amazonii naprawdę płonie.