Cud na festiwalu. Rozdzielona w 2009 roku grupa znajomych nareszcie się odnalazła
ASZdziennik
12 lipca 2019, 12:21·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 12 lipca 2019, 12:21
Ponad 2,5 tys. SMS-ów o treści "ej, gdzie jesteście?" rozesłała między sobą grupa znajomych, która rozdzieliła się tylko na chwilę w 2009 roku - dowiaduje się ASZdziennik. Na szczęście już znowu są razem. Odnaleźli się na festiwalu w Jarocinie.
Reklama.
Tak kończy się brawura i samowolne odłączanie się od grupy na festiwalu. Osiem lat temu Jarek i Majka poszli tylko na szybkiego drinka między Faith No More a Pendulum.
I jak to na festiwalach bywa, ślad po nich zaginął. Zupełnie jakby nie wiedzieli, że na festiwal nie przyjechali sami i muszą dostosować się do potrzeb swojej 12-osobowej ekipy.
– Czekałem od 2010 do 2012 w umówionym miejscu na lewo od dźwiękowców z ręką uniesioną do góry i machałem – przyznaje Mariusz. – Potem okazało się, że to była miejscówka umówiona z Kaśką i Patrycją, a punkt spotkań z Jarkiem i Majką był w połowie drogi między wejściem do strefy VIP a balonem sponsora na wysokości prawego telebimu i po przekątnej od północnej strefy z toi-toiami.
W latach 2013-2018 znajomi Jarka i Majki bezradnie błąkali się między festiwalami w całym kraju. W tym czasie zaczepili ponad 800 mężczyzn w tej same koszulce Joy Division, którą zawsze nosi Jarek i drugie tyle kobiet w tym samym wianku, który zawsze zabiera Majka. Szacuje się, że na poszukiwaniu znajomych stracili 80% koncertów.
– W akcie desperacji zaczęliśmy prosić przypadkowych ludzi, żeby razem z nami wołali "Jareeeek!" – przyznaje Mariusz.
Na szczęście akcja poszukiwawcza miała szczęśliwy finał. Rozdzielona grupa znajomych odnalazła się pod parasolem Lubelskiej Sody.
– Nie wiemy, o co ta cała afera – przyznają odnalezieni na leżakach pod Musssbusem ze schłodzonymi butelkami. – To, że przyjechaliśmy na festiwal razem, nie oznacza, że musimy dostosowywać się do potrzeb całej 12-osobowej ekipy – tłumaczą.
Jarek i Majka twierdzą, że czekali na znajomych od 2009 roku i to ich wina, że nie zaczęli poszukiwań od najbardziej oczywistego miejsca na festiwalu. Specjalnie wybrali kolorową strefę z miękkimi pufami, chłodnym cieniem pod parasolami i przestrzenią do chillowania między koncertami. Podkreślają, że wysłali nawet lokalizację swoim towarzyszom, zamieszczając fotki z selfie spotu.
Połączona grupa w drodze na kolejny koncert ustaliła, że odtąd na festiwalu już nic ich nie rozłączy.
Jak dowiaduje się ASZdziennik, w telefonach Jarka i Majki znajome dźwięki Messengera z wiadomościami o treści "ej, gdzie jesteście?" zabrzmiały pod Musssbusem Lubelskiej Sody dopiero po godzinie.
To jest ASZdziennik dla Musssbusa Lubelskiej Sody.