Reklama.
Jak podaje RMF, uszkodzony jacht stoi w marinie na Rhode Island. Ma złamany maszt i podziurawioną burtę.
Nie wiadomo dokładnie, co się stało, bo ostatnie dane o pozycji jednostki pochodzą z 22 kwietnia, a PFN nikogo nie poinformował, że łódź jest niezdolna do pływania i czeka na remont za setki tysięcy złotych.
W sprawie uszkodzeń "I love Poland" wypowiedział się kapitan:
– Żadnego błędu jako żeglarze nie zrobiliśmy. Zawiódł sprzęt – powiedział dowódca jachtu –Jachty to są bardzo skomplikowane przyrządy służące do pływania. Tam jest mnóstwo elementów, które mogą zawieść. Czasami coś pęknie, coś zawiedzie.
– To chyba dobra promocja Polski, jak sobie poradziliśmy na morzu z taką awarią, nie wzywaliśmy żadnych służb ratunkowych i nikomu nic się nie stało – dodał żeglarz.
Podsumowując: Sorry, tak bywa, czasem jachtom maszt sam się urywa.
A biorąc pod uwagę, że poradzenie sobie z awarią było na razie najlepszą (i jedyną) promocją Polski przez jacht "I love Poland", na ten i przyszły rok już planowane są kolejne awarie.
To jest ASZdziennik, ale PFN i jej jacht nie zostały zmyślone.