
REKLAMA
To wydanie specjalne tygodnika “Dobry Tydzień” (podtytuł: Dom – Ludzie – Tradycja). Za przyzwoitą cenę 2,99 dostajecie prawie 50 stron pop-ezoteryki w najlepszym gatunku, w tym tylko trochę zapychajek w rodzaju przepisów kulinarnych (“upiecz kołocz dla świętej Barbary”).
Wcześniej przeczytaliśmy za was "Dworskie Życie". Teraz czas na inny kaliber.
Spójrzcie tylko na to złoto:
1. Diss na gamerów. To przez takie wstawki w prasie twoja babcia z niepokojem słucha, jak rozmawiasz z kuzynem o Red Dead Redemption:
2. Historia Anastazji i Grzegorza. Oboje, kiedy jeździli w góry, przywozili ze sobą złą pogodę. Okazało się, że wszystko przez przodków:
Na szczęście para zdołała shackować system. Kilka minut modlitwy do świętego Wawrzyńca, patrona taterników, załatwiło sprawę. Na niebie pojawiło się słońce i pozostało tam już na zawsze.
3. Altmed à la catholique. W jednej z historii kobieta, która od lat nie może zajść w ciążę, wypija łyk wody z cudownego źródła i miesiąc później widzi dwie kreski na teście. W innej święta woda z Gietrzwałdu sprawia, że z buzi dziecka imieniem Marzenka znikają szpecące blizny. No bo przecież:
4. Instrukcja, co robić, gdy odkryjesz romans męża.
Czyli: trochę się pokłóć, a potem przyznaj, że to w sumie twoja wina.
5. Korpooanioły, które przysyła do ciebie matka, kiedy śpisz. Trochę creepy, ale kimże jesteśmy, żeby oceniać.
6. Prawdziwie skuteczna interwencja anioła ma jednak miejsce u Heleny, nauczycielki odtrąconej przez męża, która nie wie, że jest coś takiego jak podział majątku. Na szczęście anioł zostawia jej wizytówkę kancelarii prawnej, dzięki której bohaterka spotyka prawdziwy cud – takiego mecenasa:
Helena pozwala. A potem czym prędzej bierze z nim ślub i rodzi dziecko.
7. A to jest prawdziwy hit, po którym długo nie będziecie się mogli otrząsnąć. Oto Laura, która spotyka Eryka – przystojnego diabła. Eryk po prawej:
Śniło mi się, że widujemy się w parku pełnym uschniętych liści i kwiatów, że on podchodzi do mnie ubrany w czarny płaszcz, spod rozchylenia którego wyziera piękny, nagi tors. Dotyka mojej twarzy, a ja całuję go delikatnie w splot słoneczny, potem w szyję i usta. On opiera mnie o coś zimnego i mokrego i jednym oddechem, mroźnym niczym zimowy wiatr, sprawia, że staję się naga i zupełnie zależna od niego.
Prawda wychodzi na jaw, gdy jedna z randek wreszcie kończy się w domu bohaterki. Wtedy piękny Eryk zamienia się w szponiastego demona, ale na szczęście bohaterkę z opresji ratuje gorąca modlitwa. A my oddychamy z ulgą, że ominie nas opis konsumpcji znajomości w wykonaniu autorki tekstu.
Bo było blisko.
To jest ASZdziennik, ale żaden cytat nie został zmyślony. Wszystkie zdjęcia i historie naprawdę pochodzą z "Uśmiechu Anioła".