
REKLAMA
Podczas debaty Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich Sakiewicz rozwiał wszelkie wątpliwości, dlaczego jego pracownicy nie powinni spodziewać się za pracę wynagrodzenia:
– Ja nigdy nie obiecywałem przychodów moim dziennikarzom, tylko obiecywałem, że będą mogli uprawiać dziennikarstwo bez cenzury. Obiecywałem im, że w zamian za to mogą ich czekać represje, kłopoty, a często i brak pieniędzy – powiedział.
Dziennikarze GP wspominają, że zatrudniając ich, Sakiewicz faktycznie mówił głównie o braku cenzury, możliwości rozwoju i pracy w dynamicznym, konserwatywnym zespole. Jednak dopiero teraz zdali sobie sprawę, że zredukował ich etaty do bezpłatnych staży z wpisem do CV.
To oczywiście nie powód, żeby zachowywać się, jak zmora Martyny Wojciechowskiej - roszczeniowi millenialsi. Można się przecież postarać i podjąć próby opłacenia rachunków czy zakupów brakiem cenzury i prawicową niepokornością.
Okazuje się, że sprzedawcy nie są zbyt chętni, aby w zamian za włoszczyznę i mleko 3,2% wyzywać ich od lewactwa i rosyjskich agentów.
To jest ASZdziennik, ale cytat Tomasza Sakiewicza nie został zmyślony.