Fot. 123rf.com
REKLAMA
Konrad kolejny raz szukał w pamięci powodów, dla których zdecydował się urządzić parapetówkę i nie znalazł innego niż butelka Jacka Danielsa i jedna nierozsądna obietnica.
Mężczyzna myślał o śmiechu, rozmowach, bawiących się ludziach i głośnej muzyce. I o tym, że nie będzie mógł się jednocześnie spóźnić i wyjść wcześniej.
– Co za horror – powiedział do siebie. – Może jeszcze nie jest za późno, żeby udać, że jestem chory?
W końcu doszedł jednak do wniosku, że to by jedynie odwlekło nieuniknione. Lepiej mieć już imprezę za sobą.
W końcu zaczęli schodzić się goście. Koszmar powoli przeradzał się w rzeczywistość. Ludzie, którzy nie tańczyli właśnie w salonie do popowych hitów albo nie palili na balkonie, tłoczyli się w kuchni, przekrzykując nazwami seriali. W dodatku wszyscy podchodzili do Konrada, zagadywali o jakieś pierdoły i oczekiwali, że będzie mówił słowa.
Na szczęście niedługo po 22:00 przyszła policja, stwierdziła, że jest za głośno i kazała ludziom się rozejść.
Trzeba przyznać, że funkcjonariusze bardzo szybko zareagowali na anonimowy telefon Konrada.
logo
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.