W ciągu ostatniego miesiąca wysypiska i składowiska smieci płonęły już m.in. w Warszawie, Zgierzu, Siemianowicach Śląskich, Trzebini, Łabiszynie i Jeleniej Górze. Niefart? Samozapłon? Iskra od krzewu gorejącego? Niestety. Nie doszukujmy się cudów tam, gdzie działają janusze biznesu.
Oto dwie prawdy o pożarach wysypisk, po których najpierw się ostro #@#$!$!, a potem zdołujesz.
Fakt do wkurzenia
W Europie kończy się miejsce na śmieci. Zachodnie ulice były dotąd w miarę czyste, ale głównie dzięki Chinom. Pekin był największym importerem śmieci z Europy, a w 2016 roku z 8,4 miliona ton odpadków plastikowych z UE aż 1,6 miliona ton trafiło do Chin. Europie taki układ pasował. Jak każdemu cwaniakowi, który wywozi śmieci do lasu i cieszy się, że na swoim podwórku ma porządek.
Rok temu chiński rząd ogłosił jednak, że toksyczne substancje i zanieczyszczenia, które wraz z europejskim plastikiem trafiały do Państwa Środka, są zagrożeniem dla środowiska naturalnego oraz zdrowia i życia ludzi. Sytuacja była tak zła, że Chiny zamknęły swój rynek dla odpadów, które są trudne do przetworzenia, a Europa zaczęła szukać kogoś, kto przyjąłby jej śmieci.
Tak pomyślano o Polsce. A Polska na to:
Fakt do zdołowania
Na scenę wkraczają janusze. Trudne do przetworzenia odpadki, których nie chcą przyjmować Chiny, to m.in. plastikowe opakowania po jogurtach, kostki sprasowanej folii czy butelki po środkach czystości. Jak podaje Money.pl, za tonę takich śmieci z Europy polskie firmy mogą zarobić 215 zł. Problem w tym, że takie odpady zajmują dużo miejsca, a magazynowanie i utylizacja kosztuje. Możesz być zatem uczciwym właścicielem wysypiska, albo możesz też wymyślić kreatywny biznesplan.
Jeżeli – załóżmy w teorii – wszystko się przypadkiem sfajczy, to problem dodatkowych kosztów nagle znika. Za akcję gaśniczą płaci państwo, życiem ryzykują strażacy, odszkodowanie płaci firma ubezpieczeniowa, benzopireny z pożaru wdychają okoliczni mieszkańcy, czysty zysk zostaje w kieszeni. Biznes się kręci jak wąs janusza tegoż biznesu.
Fakt na pocieszenie
Wiemy, że jest źle, ale... możesz coś z tym zrobić. Okazji do zarobku dla nieuczciwych wysypisk nie zabraknie. Choć w hałdach zalegają nadwyżki, których moce przerobowe spalarni nie będą w stanie przetrawić, kreatywni przedsiębiorcy cały czas przyjmują nowe odpady.
Dopóki przepisy nie będą napisane od nowa, można postarać się, by odpadów, które szkodzą środowisku i pomagają januszom biznesu, było globalnie jak najmniej.
Można na przykład nie wywozić śmieci do lasu, na zakupy zabierać torbę wielorazowego użytku, a w sklepie wybierać szklane opakowania czy pastę do zębów, której producent nie wpadł na premium pomysł, by oprócz tubki zapakować ją jeszcze w odblaskowy kartonik.
Pamiętaj, janusze z zapałkami czekają.
To jest ASZdziennik. Pożary wysypisk nie zostały zmyślone.