Jak tak dalej pójdzie, Warszawa będzie perłą wśród imprezowych zakątków Polski. Minęły już czasy zabaw nad Wisłą, po których Powiśle usłane było tonami śmieci. Warszawiacy przejrzeli na oczy i wreszcie zaczęli po sobie sprzątać. Obiecali, że od dziś będą segregować odpadki.
Na takie, które mogą walać się po brzegu, a te, które wrzucili już do Wisły.
Szlachetna inicjatywa to pomysł mieszkańców, którym dotarganie nad Wisłę dwudziestu Harnasiów z Orlenu przychodzi łatwo, ale zabranie ze sobą pustych puszek przerasta już ich możliwości.
Jeden z nich, 22-letni Błażej, zdradził nam tajniki bycia palantem, który po opróżnieniu butelki piwa stawia sobie za cel zaświnienie najdłuższej rzeki w Polsce.
- Próbowaliśmy z chłopakami całą noc, ale paczki po chipsach są za lekkie i zawsze lądują w zaroślach - twierdzi młody imprezowicz. - Foliówki z Carrefoura, plastikowe kubeczki, torebki po kebabach, paczki po ciastkach i kartony po sokach lepiej nadają się do robienia syfu na bulwarach lub plaży pod Poniatowskim - zapewnia.
Zdaniem Błażeja, do Wisły najlepiej wrzucać wszystko co ciężkie, i co bardzo długo się rozkłada. W grę wchodzą nie tylko butelki po piwie, ale także jednorazowe grille, aluminiowe puszki, czy też gabaryty, które można przynieść z domu. Nie zaszkodzi także prztyknąć w stronę Wisły petem. Mały plusk, a cieszy.
Jak ustalił ASZdziennik, "zielone" nastroje pod Mostem Poniatowskiego zaczęły się już radykalizować. Do głosu doszła bowiem frakcja ekoterrorystów z Poniatówki, która chce segregować także śmieci, które walają się po plaży.
Chce podzielić je na te do Lasu Kabackiego i te do Bielańskiego.
To jest ASZdziennik. Wszystko zostało tylko trochę zmyślone.