Fot. Twitter
REKLAMA
Napisali, że ich ofiara podkręca sprawę, płacze i robi show. I że w domu miała bałagan.
Wszystko zaczęło się, gdy do domu dziennikarki radiowej Trójki Anny Rokicińskiej wtargnęło sześciu nieumundurowanych policjantów z Radomia. Mężczyźni byli agresywni i niekulturalni. Skuli kobietę w kajdanki na oczach rodziny, w tym dwójki małych dzieci. Wyrzucono wszystkie rzeczy z szaf, zabrano telefony.
Po trzech godzinach bohaterskiej interwencji zjawił się człowiek i powiedział, że akcja w domu Anny Rokicińskiej to pomyłka.
Wiesz jak to jest, Anka. Każdym sześciu nieumundurowanym policjantom zdarza się czasem przypadkiem sterrorozować niewinną rodzinę. Hehe.
Niby nic strasznego się nie stało. Jak to mawiali w Guantanamo, jeżeli jesteś niewinny, to nie masz czego się bać.
Nasi mundurowi postanowili jednak, że szantażowanie niewinnej kobiety tym, że aresztowany będzie również jej mąż, a dzieci trafią do policyjnej izby dziecka, trzeba przykryć czymś równie chorym. I wtedy ktoś dorwał się do Twittera.
Strasznie słabe. Ta dziennikarka podkręca i robi show płacze, ale mimo wszystko przypuszczam, że niestety nasi policjanci mogli pozwolić sobie na różne gadki. Przypuszczam, że skoro w tym domu był podobno taki bałagan jak na melinie to ten wygląd uśpił ich czujność" – napisał administrator policyjnego konta na Twitterze.
O tym bulwersującym zdarzeniu próbowaliśmy powiadomić organy ścigania.
Niestety. Odpowiedzieli nam tylko, że podkręcamy sprawę, robimy show i płaczemy.
Polakom radzili zaś solidnie posprzątać w mieszkaniach. Na wypadek, gdyby chłopaki znowu się pomylili.
logo
To jest ASZdziennik. Wpis polskiej policji nie został zmyślony.