"Wysokie Obcasy" z okładką zgody narodowej.
"Wysokie Obcasy" z okładką zgody narodowej. Fot. ASZdziennik
REKLAMA
– Zwolennicy i przeciwnicy aborcji w cały kraju po raz pierwszy zaczęli ze sobą rozmawiać i wyszło im, że wbrew podziałom myślą dziś podobnie. Wszystko dzięki okładce najnowszych "Wysokich Obcasów" – donoszą reporterzy ASZdziennika z całego kraju.
logo
– Normalnie ze sobą na ten temat nigdy nie rozmawialiśmy, ale te trzy uśmiechnięte kobiety na różowym tle pozwoliły przełamać lody. Rzuciłam w sklepie, że coś tu jest nie tak i po raz pierwszy mój lewacki sąsiad nie rzucił złośliwej riposty – mówi ASZdziennikowi prolajfer z Nowej Soli.
– Nas przekonały t-shirty utrzymane w konwencji reklam z Disney Channel. Nigdy bym na to nie wpadła, ale może dlatego, że nie mieszkam w Warszawie – dodaje 29-latka z Ciechanowa, która na ten moment zakopała topór wojenny w wieloletnim aborcyjnym sporze ze swoją 79-letnią babcią.
Jak dowiaduje się ASZdziennik, redakcja "Wysokich Obcasów" szybko wyciągnęła wnioski z całej sprawy. Właśnie rozpoczęło się wewnętrzne śledztwo, które ma wykazać, kto odpowiada za to, że okładka, która miała wywołać zwyczajową gównoburzę na linii postępowa Warszawa-reszta nieoświeconego świata doprowadziła do zgody narodowej.
I sprawiła, że ludzie przestali narzekać na okładkę polskiego Vogue'a.
P.S. Żeby nie było, że "Wyborcza" całkowicie odleciała oprócz mądrzejszego niż okładka tekstu "Aborcja farmakologiczna jest w Polsce tematem tabu. "My jesteśmy dla kobiet, które podejmują decyzję. To ich decyzja" można też przeczytać zdanie odrębne Romualda Dębskiego "Aborcja nie jest OK. Ale dziś ciężkie wady genetyczne płodu są nieuleczalne. Jedyne, co możemy, to się modlić" oraz koncyliacyjny komentarz Aleksandry Klich.
logo