
Reklama.
Od wczoraj nikt przy stole nie zażartował, że Mateusz jako jedyny z rodziny lubi jeść rodzynki – dowiaduje się ASZdziennik.
– Prezenty kupiliśmy tylko najmłodszym, ale niech i on ma w tym roku trochę frajdy – przyznają w rozmowie z ASZdziennikiem rodzice 25-latka. – Od miesięcy planowaliśmy to z całą rodziną w tajemnicy, tak by dla Mateuszka było to niezapomniane Boże Narodzenie.
Rodzina mężczyzny zdradza, że urocze żarty z ich wyrodnego syna, wnuka, brata i szwagra były w ich domu tradycją pielęgnowaną na równi z położeniem sianka pod obrus i wspólnym spacerem na pasterkę. W tym roku postanowili jednak coś zmienić.
– Jak to rok temu babcia śmieszkowała? Że pewnie nie znaleźliśmy go w kapuście, tylko w barszczu Sosnowskiego? Że nie przyniósł go nam bocian tylko przyturlał karaluch? - wspomina zeszłoroczny wigilijny ubaw po pachy tata Mateusza.
– A ten psikus cioci Agaty sprzed dwóch lat? Chłopak naprawdę uwierzył, że specjalnie dla niego dodała rodzynek do sernika – dodaje śmiejąc się przez łzy mama. – Trzeba było widzieć jego minę jak ukruszył sobie plombę na tym żwirze i nic nie jadł przez całe święta, bo dentysta dyżurował dopiero od 27 grudnia.
Wzruszony Mateusz ze łzami w oczach przyznaje, że to najpiękniejsze Boże Narodzenie w jego życiu. I w głębi serca liczy, że za chwilę na stół trafi kutia, a w makowcu oprócz migdałów znajdzie też choć kilka ulubionych rodzynek.
Jak jednak ustalił ASZdziennik, wyboraźnia za daleko poniosła 25-latka. Jego rodzice potwierdzają, że odmówili sobie jedynie kilku żartów, a tak poza tym to nadal jest normalny dom.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.