
Reklama.
Choć święta dopiero na półmetku, to 30-latka już teraz wzięło na nostalgiczne wspominki. Trudno się jednak temu dziwić, bo mężczyzna na każdym kroku znajduje przecież powody do wzruszeń.
– Ci sami krewni, którzy w 1993 kazali mi recytować "Choinko zielona pachnąca jak las", dziś pytali mnie kiedy wreszcie się ustatkuję oraz wezmę ślub i kredyt, i oceniali, że coś mizernie dziś wyglądam – przyznaje oczarowany mężczyzna. – Miałem wielką tremę i zamiast odpowiedzieć że nie układa mi się w życiu osobistym i nie stać mnie na wkład własny zaśpiewałem "Choinka piękna jak las" Fasolek.
Jest tylko tajemnicą poliszynela, że uczynnym "pomocnikiem Świętego Mikołaja" była w tym roku cała bliska i daleka rodzina Roberta.
– Miło powspominać rodzinne chwile, gdy rodzice kazali mi przyjaźnić się z jakimiś obcymi dziećmi i twierdzili, że to przecież moi kuzyni ze strony wujka ze Szczecina – wspomina Robert, otulony ciepłym kocykiem utkanym ze zbieranych latami przykrych bożonarodzeniowych doświadczeń.
Tłumaczy, że w tym roku przy świątecznym stole dostał miejsce między chłopakiem swojej siostry a nową partnerką dalekiego wuja, więc czuł się właściwie tak samo wyalienowany jak podczas zabaw za dawnych lat, gdy wspomniane obce dzieci wyrywały mu nagle jego własnego pada do Pegasusa.
– Przypomniała mi się też mulista konsystencja i mdły smak karpia, bez skosztowania którego nie można było odejść od stołu po prezenty – twierdzi Robert i od razu wyjaśnia, że przygotowany przez kuzyna z Warszawy wegański makowiec z aquafabą jako zamiennikiem jajka, którego "nie wypada przecież nie spróbować", smakuje i wygląda właściwie tak samo.
Robert od 24 godzin świętuje na całego i nie może się doczekać, co przyniesie kolejny dzień pobytu w domu. I wzdryga się na myśl, że gdyby tylko tydzień temu nie zagapił się i zdążył z zakupem powrotnego na 25 grudnia, to wszystko mogło go ominąć.
To jest ASZdziennik. Podobieństwo do twojego Bożego Narodzenia jest czysto przypadkowe.