
Reklama.
Tata, Mariusz Kulikowski, zgłosił sprawę na komendzie policji.
– Panie, za mało dowodów – usłyszał na miejscu.
– Jest autobus pełen świadków i nagranie z monitoringu – odparł Mariusz.
– Panie, gdyby był dowód osobisty sprawcy albo mapka z opisem, jak trafić do niego do domu, to może... A tak to nie możemy nic zrobić. A nawet gdybyśmy mogli, to wszyscy funkcjonariusze pracują teraz nad sprawą niedozwolonego przejścia przez ścieżkę rowerową. Sam pan widzi, że mamy związane ręce – powiedział policjant.
Mariusz postanowił więc wziąć sprawy w swoje wielkie, wytatuowane ręce i sam znalazł młodych "januszy" z pierwszym wąsem przez internet. Poprosił ich ładnie o nagranie filmiku z przeprosinami, a ci się grzecznie zgodzili.
To jest ASZdziennik, ale to prawda.