
Reklama.
Weekendowy "Dziennik Gazeta Prawna" przynosi jak zwykle rozmowę Roberta Mazurka. Tym razem z młodą posłanką PO Kingą Gajewską.
Która na swoją zgubę dała się wciągnąć w rozmowę o lekturach. Tak szkolnych (Rymkiewicz be,
bo krytykował PO), jak i własnych.
bo krytykował PO), jak i własnych.
A propos, ma pani czas czytać książki?
Teraz czytam "Populizm", nie pamiętam autorki opracowania.
A jakieś powieści?
Właśnie skończyłam "Annę Kareninę".
Ale autora pani pamięta?
(cisza) Bułhakow?
Nie, ale też Rosjanin. Lew Tołstoj.
Tym samym pani Gajewska postanowiła dołączyć do zabawnej grupy celebrytów/VIP-ów, która na pytanie o czytanie zawsze reaguje tak samo: panicznym wyciągnięciem klasyki z zakamarków pamięci i wiarą, że nikt nie przejrzy tego blefu na poziomie 4-latka.
Ale może jesteśmy tu zbyt surowi oczekując przyznania się do błędu (ok, ostatnio nie czytam, bo gram w FIFę) i dojrzałego zmierzenia się z własnymi zaniedbaniami.
Bo przecież mówimy o Platformie Obywatelskiej.