Krystyna Pawłowicz to fabryka klików. A to pani Krysia zjadła sałatkę, a to zamiast kogoś zbluzgać odezwała się jak normalny człowiek, a to odpowiedziała na rysunek Andrzeja Rysuje, a to... i tak dalej, i tym podobne. Kliki się robią, internety płoną i wszyscy, łącznie z panią Krysią są zadowoleni.
Tymczasem karmimy internetowego potwora, który z każdą naszą publikacją myśli, że ma coś ważnego do powiedzenia. I to robi. A potem karmi się naszym oburzeniem.
I rośnie.
Dlatego od dziś przestajemy w ASZdzienniku uderzać patykiem w klatkę trolla. Trolla, o którym już wszystko wiemy.
Że ma ewidentny problem w relacjach ze światem.
Że ośmiela podobnych sobie (poczytajcie sobie u niej komentarze).
Że nie zamierza się zmieniać.
I najważniejsze: że niby po co mamy wiedzieć, co wykluło się dziś w jej umyśle?
Czy to oznacza, że ASZdziennik już nigdy napisze o "pani Krysi"? Tak, ale z jednym wyjątkiem.