
Reklama.
Zdaniem lekarzy mężczyzna przeżył tylko dzięki solidnej warstwie mielonych z mizerią, które skutecznie zatamowały dalsze pompowanie skrobi do krwiobiegu niechlubnego rekordzisty.
– Pierwszy raz widzę takie stężenie – mówi dr Irena Małkowska ze Szpitala Wojewódzkiego w Rzeszowie. – Zawartość świadczy o spożyciu co najmniej 500 gramów czystego podkarpackiego puree lub ekwiwalentu w belgijskich frytkach, przynajmniej 1000 gramów kopytek i placków ziemniaczanych i wypicia duszkiem 500 ml kartoflanki.
Cudem uratowany mężczyzna to 26-letni Cyprian K., na co dzień mieszkaniec Warszawy. Policja ustaliła, że młody amator skrobi przyjechał na długi weekend do swoich rodziców, gdzie podczas rodzinnego obiadu na stole zaczęły pojawiać się kolejne porcje.
Rozochocony pierwszym od 5 miesięcy kontaktem z ziemniakiem 26-latek nie zamierzał poprzestać na jednej dokładce.
– Gdybym wiedziała jak to się skończy, ugotowałabym gryczaną – załamuje ręce matka hospitalizowanego mężczyzny. - Już zapomniałam, jak bardzo lubił zaglądać do półmiska, a w tej Warszawie to tylko bulgur, komosa, amarantus... – ubolewa.
Policja potwierdza, że rodzice 26-latka nie są bez winy, a cały obiad pochodził z amatorskiej, domowej produkcji.
– W piwnicy domu odkryliśmy pełne worki czekających na obranie Irg i Irysów – podał rzecznik rzeszowskiej policji. – Całą kuchnię zajmowała instalacja do gotowania, smażenia i pieczenia, a ojciec mężczyzny w ostatniej chwili próbował połknąć usypane na desce do krojenia porcje koperku.
To jest ASZdziennik. Wszelkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.
Autor: Łukasz Jadaś /@lukaszjadas