Fot. 123rf.com
Reklama.
Nierówną walkę z grafitowymi rurkami ze średnim stanem dziewczyna zaczęła tuż po otwarciu sklepu.
– Na co dzień noszę 34, ale po tym, co czyta się teraz w internecie, profilaktycznie wzięłam 46 – opowiada. – Ku mojemu zaskoczeniu, gdy włożyłam stopę w nogawkę, moja pięta utknęła na wysokości kolana. Później było tylko gorzej.
Przekleństwa dochodzące z przebieralni zawiadomiły pracowników. Próbowali zbliżyć się do 29-latki, ale ponieważ miała "minę, która mówiła: lepiej do mnie teraz nie podchodźcie", zdecydowali się opuścić sklep i zamknąć go od zewnątrz.
Dziewczyna przez całą noc zmagała się ze spodniami. W tym czasie wcisnęła swoją prawą stopę o około 20 centymetrów głębiej w nogawkę.
- Była wyczerpana i odwodniona. Kiedy przestała na moment powtarzać "od liceum mam, !@#!@#, 36", udało nam się wlać jej do ust trochę świeżo wyciśniętego soku jarmużowego z Salad Story - relacjonuje kasjerka.
Na miejscu wydarzenia jest pogotowie, policja i straż pożarna z nożycami hydraulicznymi. Kobieta odrzuca jednak pomoc, twierdząc, że "teraz już pójdzie z górki".
Bo już prawie widzi palce.
To jest ASZdziennik, ale rozmiarówki to rzeczywiście żart.
Autorzy: Mariusz Ciechoński/Rafał Madajczak