123rf.com
Reklama.
– Awantura, bo marchewka z groszkiem zetknęła się kotlecikiem na talerzu, była modna jak miałem trzy latka – przyznaje Jaś w rozmowie z ASZdziennkiem. – Na wakacjach chcę zostawić to za sobą i zmierzyć się z nowymi wyzwaniami.
Choć atrakcje przeludnionych deptaków i plaże pełne wypoczywających turystów rozkładają przez chłopcem wachlarz możliwości, jego zrelaksowani jak dotąd rodzice nadal cieszą się spokojem i wciąż nie zaznali obowiązkowego napadu złości.
Nie wiedzą, że ich ambitny Jaś spędza pierwszy dzień wyjazdu na drobiazgowych przygotowaniach do trwającego przez kolejne 9 dni nieprzerwanego pasma codziennych atrakcji.
– W lodziarni mają złą gradację kolorów w smaku smerfowym, a czapeczka którą właśnie kupiła mi mama ma kształt nie tego Minionka, o którym przecież tydzień temu myślałem - wylicza potencjalne punkty zapalne czterolatek. – Na placu zabaw kąt nachylenia zjeżdżalni mnie irytuje, babcia z dziadkiem zostali w domu, a piesek którego spotkaliśmy na spacerze merdał zbyt wolno.
Piasek na plaży, makaron w zupce to świderki a nie wstążeczki, mama nie zgodzi się na test wodoodporności jej iPhone'a, czterolatek nie potrzebuje przecież kremu ochronnego na słońce, tata nie pozwoli mu wychylać się za burtę statku wycieczkowego, inne dzieci to mają siostrzyczki, a on nie – to tylko część arsenału, jaki na wczasy przygotował rodzicom mały Jaś.
– Mam nadzieję, że wybiorę tak, żeby rodzice musieli się potem za mnie wstydzić – podkreśla chłopiec.
Próba generalna już dziś, gdy przy zachodzie słońca Jaś donośnym wrzaskiem powiadomi swoich rodziców oraz wszystkich okolicznych turystów, że to morze dziwnie szumi i nie chce go już więcej słuchać.
To jest ASZdziennik. Wszelkie wydarzenia i cytaty zostały zmyślone.
Autor: Łukasz Jadaś /@lukaszjadas