123rf.com
Reklama.
– Czasami nie trzeba wygrać, żeby być zwycięzcą - ocenia wzruszony motorniczy, który właśnie odjeżdża sprzed nosa zasapanego mężczyzny. – To już pewne, że dzisiejszy dzień zapisze się złotymi zgłoskami na kartach letniego rozkładu komunikacji szynowej.
Wszystko zaczęło się, gdy zmęczony tygodniem pracy 28-letni Mirosław wcisnął nad ranem o jedną "drzemkę" za dużo. Z głębokiego snu wyrwał go dopiero przezornie ustawiony drugi, zapasowy alarm.
– Start miałem wyjątkowo dobry i od samego początku jak mantrę powtarzałem sobie, że nie muszę być najszybszy, ale muszę być najsilniejszy – twierdzi 28-latek, który samotnie dysząc na przystanku czeka na kolejny kurs. - Gdyby nie drobne potknięcie na ostatnich metrach, rozmawialibyśmy teraz w wagonie.
Zgromadzeni w tramwaju pasażerowie potwierdzają, że był to najbardziej dramatyczny finisz, jaki mieli okazję oglądać.
–Skrajnie wycieńczony ledwo słaniał się na nogach, a mimo to nie odpuszczał walczył do końca – mówi jedna z pasażerek. – Po bolesnym upadku w biegu zdołał zebrać i poskładać roztrzaskanego po kontakcie z chodnikiem iPhone'a, ale marzenia o podróży bezlitośnie uciął mu sygnał zamykających się drzwi tramwaju.
Burzliwe oklaski i uznanie w oczach pasażerów to nie jedyna nagroda, na jaką może liczyć mocno spóźniony do pracy mężczyzna. Na zdarzenie zareagował już bowiem warszawski Zarząd Transportu Miejskiego.
Pierwszy maraton za pojazdami szynowymi z Mokotowa do Śródmieścia pod honorowym patronatem Mirosława ma ruszyć ulicami Warszawy już w najbliższy poniedziałek.
To jest ASZdziennik. Wszelkie wydarzenia i cytaty zostały zmyślone.
Autor: Łukasz Jadaś /@lukaszjadas